2010

2010.01.21 Praktyka i sangha

Możemy czasem myśleć, że łatwiej byłoby zamknąć drzwi swojej chaty, żyć i praktykować samemu na szczycie góry. Ale praktykowanie samemu jest o wiele trudniejsze. Ludzie są zwierzętami społecznymi; nasze radości i nadzieje zależą od innych.

Praktyka jest prosta: uważność w codziennym życiu. Techniki medytacyjne służą do tego, aby zatrzymać się i głęboko wniknąć w to, co się dzieje. Robimy to, aby nie dać się miotać w różnych kierunkach. Praktyka pomaga nam przestać gnać przez życie bez zastanowienia, jakby sam Mara nas ścigał. Zbyt często niosą nas uwarunkowania, myśli, gniew, energie ludzi nas otaczających i nie mamy siły, aby się im przeciwstawić. Zapytaj „Co robiłem z życiem w ciągu ostatnich kilku lat?”. Jeżeli nie praktykujesz zatrzymania, wyda ci się, że lata te były się snem. Być może nigdy nie zatrzymałeś się na chwilę, aby spojrzeć na księżyc albo potrzymać kwiat w dłoni. Bez zatrzymania i wnikliwego patrzenia, nie jesteśmy zdolni do prawdziwego przeżywania własnego życia.

Energią, która pozwala nam się zatrzymać, jest uważność. Aby zatrzymać się, oddychać, uśmiechać i wrócić do chwili obecnej, możemy wykorzystać rzeczy już istniejące wokół – dzwonek telefonu, czerwone światło „stop”. Dzwonek telefonu jest głosem Buddy przywołującym nas do prawdziwego ja, głosem pytającym: „Dokąd idziesz? Dlaczego nie wrócisz do domu?” Jesteśmy jak dzieci, które stamtąd uciekły. Słysząc dzwonek telefonu możemy wrócić do tu i teraz. Chwila obecna wypełniona jest radością, pokojem, wolnością i przebudzeniem. Wystarczy zatrzymać się i ich dotknąć.

Praktyka zatrzymania przynosi koncentrację (samadhi), która czyni uważność bardziej stabilną. Jeżeli bateria w latarce jest całkowicie naładowana – jej światło jest jasne i stabilne, a każdy obiekt, który nią oświetlimy, widzimy wyraźnie. Ale jeżeli bateria jest rozładowana, będziemy widzieli tylko niewyraźny, migocący obraz. Koncentracja jest baterią, a latarka uważnością. Jeżeli zatrzymamy się i chociaż trochę skoncentrujemy umysł – zaczniemy widzieć. Jeżeli zatrzymamy się na dłużej, energia koncentracji wzrośnie – i zobaczymy wyraźnie wszystko, co oświetlimy uważnością. Wnikliwe patrzenie (vipashyana) jest łatwiejsze, jeżeli posługujemy się uważnością. Koncentracji i wnikliwego patrzenia nie da się rozdzielić. Kiedy tylko pojawi się koncentracja, pojawi się z nim wnikliwe postrzeganie. Aby wejrzeć głęboko, musimy najpierw się zatrzymać. Kiedy zatrzymamy się i wejrzymy głęboko w kwiat, możemy dostrzec jego naturę Współzależnego Współpowstawania – zawarte w nim słońce, deszcz i ziemię.

Koncentrację i wnikliwe patrzenie możemy praktykować we wszystkich działaniach codziennego życia. Zatrzymanie się możemy praktykować nawet podczas chodzenia. Idźmy bez chęci dojścia dokądkolwiek. Idźmy ciesząc się każdym krokiem. Jeżeli praktykujemy zatrzymanie się podczas mycia podłogi, zmywania naczyń, brania prysznica – żyjemy głęboko. Jeżeli tak nie robimy, dni i miesiące przepływają obok, a my ciągle tracimy czas. Zatrzymanie pomaga żyć prawdziwie.

Jeżeli będziemy to robić w pojedynkę, to, pomimo swojej prostoty, praktyka ta może okazać się trudna. Siły, które pchają nas gdzieś wbrew nam, są potężne. Jeżeli jednak jesteśmy częścią społeczności, sanghi, praktyka staje się łatwa i naturalna. Sangha jest społecznością, w której każdy ma zamiar uczyć się i praktykować. Dobre zamiary nie są jednak wystarczające. Musimy uczyć się sztuki wspólnego, szczęśliwego życia.

Budowanie sanghi jest najważniejszą częścią praktyki. Powinniśmy nauczyć się sztuki tworzenia szczęśliwej społeczności, w której ludzie wierzą w siebie i ufają sobie. Ośrodek praktyki powinien być zorganizowany jak rodzina. Nauczyciel jest jak ojciec albo matka. Doświadczeni praktykujący są jak starsi bracia i siostry, wujowie i ciotki. Jeżeli ośrodek praktyki nie tworzy rodziny duchowej, gdzie każdy czuje się potrzebny i ważny, transformacja będzie trudna. Wielu ludzi przychodzących do sanghi pochodzi z rozbitych domów i trudnych środowisk. Jeżeli w sandze każdy jest osobną wyspą, bez kontaktu z innymi, bez ciepła i uczucia ze strony innych – nie pojawią się owoce, nawet jeżeli praktyka trwa dziesięć albo dwadzieścia lat. Musimy zapuścić korzenie. Bez korzeni trudno jest działać w szczęściu.

Dobra sangha pomaga też nauczycielowi. Nawet cudowny nauczyciel niewiele zrobi, jeżeli nie będzie częścią sanghi. Nauczyciel bez sanghi jest jak producent bez surowców albo muzyk bez instrumentu. Zdolności nauczyciela czy nauczycielki przejawiają się w jakości jego lub jej społeczności. Jeżeli w sandze panuje harmonia, nawet krótkie w niej przebywanie może przynieść korzyści.

Nie spodziewajcie się, że nauczyciel czy sangha będą doskonali. Aby pojawiły się efekty, potrzebujemy jedynie grupy oddanych, zwyczajnych ludzi. Jeżeli przyjmą oni schronienie w sandze, będzie ona rosła silna i piękna. Kiedy uśmiechamy się i bierzemy świadomy wdech, cała sangha uśmiecha się i bierze z nami świadomy wdech. W sandze pomagamy sobie wzajemnie. Kiedy upadniemy, zawsze znajdzie się ktoś, kto pomoże nam się podnieść. Kiedy praktykujemy chodzenie w medytacji, służymy sandze. Technika budowy sanghi to półuśmiech, chodzenie w medytacji, zatrzymanie (samatha) i przebywanie w chwili obecnej. Budując na tych fundamentach, możemy pomóc innym. Sangha powinna być szczęśliwa, karmiąca i stabilna.

Być zdrowym elementem sanghi to najlepsza i najprostsza droga do pomocy w jej budowie. Sangha jest tam, gdzie możesz czerpać z tradycji i w niej uczestniczyć. Ale nie pojawi się ona sama z siebie. Tworzymy ją my. Są tacy, którzy chcą przyjąć schronienie w Buddzie i Dharmie, ale nie w Sandze. Inni chcą przyjąć schronienie w Sandze wielkich kosmicznych bodhisattwów jak Siariputra, Maudgaljajana, Samanthabadra i Mandźuśri, ale nie chcą przyjąć schronienia od zwykłych praktykujących, żyjących w ich społeczności. Przyjmujemy schronienie w Buddzie w wyniku zaufania do jego nauk i praktyki. Budda to uważność. Pokazuje drogę, którą mamy iść. Przyjmowanie schronienia w sandze nie jest sprawą czystej wiary. Jest wyrazem naszego zaufania opartego na własnych doświadczeniach praktyki w społeczności.

Transformacja zachodzi w codziennym życiu. Praktykowanie z sanghą i przyjęcie w niej schronienia są bardzo ważne. Uczmy się żyć w harmonii i szczęściu tu i teraz; tu i teraz budować sanghę. Praktykowanie bez sanghi jest trudne. Wsparcia sanghi potrzebują wszyscy praktykujący, nie tylko mnisi i mniszki. Kiedy praktykujecie z sanghą, szybko pojawią się owoce. Kiedy przyjmiecie schronienie w sandze, dokona się transformacja.

 

Thay, "Zrozumieć nasz umysł",  z rozdz. 48