Dawanie (dana) jest podstawową praktyką bodhisattwy. W rozdziale dwudziestym, mówiącym o bodhisattwie Awalokiteśwarze, o Uniwersalnej Bramie, dowiedzieliśmy się o czterech umiejętnych środkach bodhisattwy. Pierwszym z nich jest praktyka składania darów – nie tylko dóbr materialnych, ale też daru Dharmy, który uwalnia nas od cierpienia oraz najważniejszego z darów bodhisattwy, daru braku lęku. Dawanie musimy rozumieć w tym właśnie świetle. Dana-paramita, doskonałość dawania, nie ma nic wspólnego z bogactwem materialnym. Ma ona związek z hojnością i otwartością, naszą zdolnością do obejmowania innych współczuciem i miłością, i w tym duchu, całkiem naturalnie, chcemy dać z siebie wszystko, aby pomóc. Od razu widzimy, że danaparamita przenika się z praktyką kszanti, inkluzywności, a także ma element pradźni, mądrości, ponieważ hojność i współczucie powstają dzięki naszemu zrozumieniu współbycia. Kiedy naprawdę widzimy siebie jako innych a innych jako nas samych, naturalnie chcemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby zapewnić im szczęście i dobrostan – ponieważ wiemy, że jest to również nasz własny dobrostan i nasze własne szczęście.
W Wietnamie jest takie warzywo, które nazywa się hẹ (wym. hej). Należy ono do rodziny cebulowatych i wygląda jak szczypior; jest bardzo dobre do zupy. Im bardziej ucina się je u podstawy, tym bardziej rośnie. Jeśli nie będziesz ich przycinał, nie urosną zbytnio, ale jeśli będziesz je przycinał często, tuż u podstawy, będą coraz większe. Dotyczy to również praktyki dany. Jeżeli wciąż dajesz i dajesz, to stajesz się coraz bogatszy – bogatszy w sensie szczęścia i dobrostanu. Może się to wydawać dziwne, ale zawsze jest to prawdą. Im więcej rozdajesz rzeczy, które cenisz – nie tylko rzeczy materialnych, ale również czasu i energii – tym większy jest twój zapas bogactwa. Jak to jest możliwe? Kiedy próbujesz zbierać rzeczy, możesz je stracić, ale wszystko, co dajesz, by pomóc innym, zawsze pozostaje z tobą jako podstawą twojego dobrostanu.
Praktyka dany jest wspaniała, ale zawsze musi być przeprowadzana w duchu pradźni, zrozumienia. Stany Zjednoczone zawsze dawały wiele do innych narodom – pomoc humanitarną, pomoc finansową, zasoby technologiczne, i tak dalej. Ale te rzeczy były dawane z zamiarem zmuszenia odbiorców tej pomocy do dostosowania się do celów i ideologii USA. Ten rodzaj darowizny jest motywowany narodowym interesem własnym, użytecznością polityczną i ekonomiczną. Tak więc nawet pomoc humanitarna, która jest udzielana z ukrytym zamiarem pozyskania ludzi lub scementowania politycznego, lub ekonomicznego sojuszu, nie jest prawdziwą daną, prawdziwym dawaniem.
Prawdziwa dana nie jest handlem, nie jest strategią przetargową. W prawdziwym dawaniu nie ma myśli o dawcy i biorcy. Nazywa się to „pustością dawania”, gdzie nie ma postrzegania odrębności dającego i przyjmującego. Jest to praktyka dany czyniona w duchu pradźni, ze zrozumieniem współbycia. Oferujesz pomoc tak naturalnie, jak oddychasz. Nie widzisz siebie jako dawcy, a drugiej osoby jako biorcy twojej hojności, za którą należałoby być wdzięcznym, odpowiadać na twoje życzenia i tak dalej. Dajesz nie po to, aby uczynić drugą osobę swoim sprzymierzeńcem. Kiedy widzisz, że ktoś potrzebuje pomocy, ofiarowujesz i dzielisz się tym, co masz, bez myśli o odwzajemnieniu.
Istnieje historia o bardzo bogatym człowieku, który dał świątyni sto tysięcy sztuk złota, kiedy opat wezwał wspólnotę do finansowego wsparcia budowy nowej sali medytacyjnej. Opat ofiarował herbatę kilku gościom, wśród nich bogatemu darczyńcy, który wystawił złoto na tacy na stole. Opat nie zwracał większej uwagi na pieniądze; zamiast tego dał nieformalną mowę Dharmy o tym, jak praktykować treningi uważności i tak dalej. Nie zwracał uwagi na złoto, ponieważ uważał, że chociaż jest to dobre dla ludzi, to jego zadaniem było pomóc ludziom lepiej zrozumieć Dharmę i wprowadzić ją w życie. W rzeczywistości ofiara została przyjęta tylko po to, aby wesprzeć większy cel, jakim jest pogłębianie Dharmy.
Bogaty darczyńca niecierpliwił się; chciał, aby opat zwrócił uwagę na złoto i podziękował mu na oczach innych. Przerwał więc opatowi i zapytał: „Drogi opacie, czy ty to policzyłeś? Tu jest sto tysięcy sztuk złota”. Opat powiedział delikatnie: „Wiem” i kontynuował swoją mowę Dharmy. Chwilę później mężczyzna przerwał mu ponownie: „Ale, wielebny opacie, nie sądzisz, że sto tysięcy sztuk złota to dużo?” Opat spojrzał na niego i powiedział: „Chcesz, żebym ci podziękował? Myślę, że to ty powinieneś mi podziękować, bo dałem ci możliwość przekazania daru i zdobycia zasług”.
Pomoc w budowie sali medytacyjnej jest darem dla wszystkich, w celu dalszego rozwoju Dharmy, i dała zamożnemu człowiekowi możliwość wniesienia wkładu i zdobycia zasług, które pomogły w dalszym rozwoju Dharmy. Ale dał pieniądze z nadzieją, że zostanie publicznie uznany za wielkiego darczyńcę; oczekiwał nagrody i pochwały za swój akt dawania. Chociaż ofiarował dużą sumę pieniędzy, nie zaofiarował ich w prawdziwym duchu dany.
Moja prawa ręka robi wiele rzeczy – tworzy kaligrafię i pisze wiersze. Prawie wszystkie moje wiersze zostały napisane prawą ręką, ponieważ nie używam maszyny do pisania. Tylko raz napisałem wiersz na maszynie do pisania. Kiedy natchnienie przyszło do mnie, nie miałem pod ręką długopisu, więc włożyłem kopertę do maszyny do pisania, a wtedy uczestniczyła w tym moja lewa ręka. Reszta moich wierszy była pisana tylko prawą ręką, a jednak prawa ręka nigdy nie mówiła do lewej: „Ty, jesteś do niczego! Nie robisz kaligrafii, nie piszesz wierszy. Ja wykonuję całą pracę, ty nigdy nic nie robisz!”.
Ciało nigdy nie różnicuje się w ten sposób. Nie myśl, że to dlatego, że nasze ciała nie posiadają żadnej wrodzonej inteligencji. Próbując powiesić obrazek na ścianie, trzymałem gwóźdź w lewej ręce i wbijałem go prawą. Ale zamiast uderzyć w gwóźdź, uderzyłem palec lewej ręki. Zdarza się to od czasu do czasu, zwłaszcza jeśli jesteś wysoko na drabinie. Natychmiast prawa ręka odłożyła młotek i wyciągnęła rękę, aby zająć się lewą, bardzo naturalnie. Stopy zaczęły poruszać ciałem w poszukiwaniu bandaża. Wszystko układało się bardzo sprawnie. Później prawa ręka nie powiedziała: „Hej, lewa ręko, pamiętasz, jak ci pomogłam? Następnym razem, gdy będę czegoś potrzebowała, musisz przyjść i mi pomóc”. Nasze wewnętrznie mądre ciała nie działają w ten sposób. Tak więc mądrość braku różnicowania jest obecna w nas jako w żywa ucieleśniona rzeczywistość. Musimy nauczyć się, jak ćwiczyć nasz umysł, aby patrzeć w ten sposób.
Stanowimy jedną rzeczywistość. Istniejemy we współbyciu z całością życia. Kiedy zrozumiemy tę podstawową prawdę, nasze akty dawania będą dokonywane w duchu braku różnicowania. Zasługa, duchowa korzyść, jaką można osiągnąć z doskonałej praktyki dawania, nie może być obliczona. Praktyka dany przynosi wiele szczęścia, gdy wiemy, jak to zrobić w duchu współbycia. Dajesz swobodnie, jesteś szczęśliwy i nadal dajesz. Wielu z nas już wie, jak praktykować w ten sposób. Nie musimy dawać stu tysięcy sztuk złota, ani nawet jednej sztuki złota, lecz możemy ofiarować uśmiech lub kochające, współczujące spojrzenie. Możemy dać dar naszej spokojnej, pełnej skupienia obecności, aby pomóc komuś, kto jest zatrwożony lub niespokojny. Możemy ofiarować swój czas i energię i pracować z bezdomnymi, z tymi, którzy są w więzieniu lub są uzależnieni od różnych substancji, lub pracować na rzecz ochrony środowiska. Mamy wiele darów do zaoferowania; jesteśmy o wiele bogatsi, niż możemy sobie wyobrazić. Możemy pomóc w zapewnieniu szczęścia wielu ludziom, nawet jeśli nie mamy ani jednego grosza w kieszeni.
Praktyka danaparamity jest również skutecznym antidotum na gniew. Budda nauczał: „Kiedy jesteś na kogoś rozgniewany, spróbuj mu coś dać”. Praktyka polega na tym, aby przygotować prezent z wyprzedzeniem i gdzieś go odłożyć. Nie czekaj, aż będziesz na kogoś zły, aby coś przygotowywać, ponieważ z gniewem i wrogością w umyśle nie będziesz chciał niczego dawać. Nie musi to być prezent materialny; możesz ofiarować wiersz, fragment nauk, piosenkę, utwór muzyczny, zdjęcie pięknego miejsca. Następnie, gdy się na kogoś złościsz, przypomnij sobie o radzie Buddy. Wystarczy, że pomyślisz o podarowaniu czegoś tej osobie, a twoje cierpienie się zmniejszy. Zazwyczaj, gdy jesteśmy źli, chcemy karać, ale teraz praktykujemy coś odwrotnego i myślimy tylko o dawaniu. Dzięki tej praktyce nasz gniew zaczyna od razu ustępować.
Musimy nauczyć się praktykować ten sposób dawania na poziomie naszych społeczeństw i narodów. Co jeden naród może zaoferować drugiemu, którego postrzega jako swojego wroga? Jeden naród mógłby powiedzieć: „Chcemy zaofiarować wam możliwość życia w pokoju, w samostanowieniu. Chcemy, aby wasz naród miał bezpieczne miejsce do życia, aby mógł się rozwijać i cieszyć się bezpieczeństwem i dobrobytem”. Kiedy kierujemy się chęcią dawania, nawet jeśli jeszcze niczego nie zaofiarowaliśmy, mamy dopiero chęć zaofiarowania naszej pomocy i zrozumienia, chęć słuchania i komunikowania się, zaczyna zmniejszać się cierpienie własne i innych. Praktyka danaparamity powoduje, że nasz gniew i nienawiść znikają, a my w jednej chwili przechodzimy na drugi brzeg.
Kiedy społeczności i narody praktykują w ten sposób, prosperują i zasługują na podziw, szacunek i akceptację innych społeczności i narodów. Gdybyśmy mogli nauczyć się praktykować w ten sposób w naszych kontaktach z innymi narodami, nie musielibyśmy już pilnować bram do naszych ambasad, obawiać się bombardowań i ataków terrorystycznych. Nie będziemy się izolować i nie zostaniemy pochłonięci przez lęk. Szczęście nigdy nie będzie możliwe, jeśli w naszej świadomości będzie dużo lęku i podejrzeń. Kiedy możemy dowiedzieć się, jak otworzyć drzwi sześciu paramit, indywidualnie i zbiorowo, to wszyscy bardzo szybko dotrzemy do brzegu wolności, spokoju i bezpieczeństwa.
Thich Nhat Hanh, Opening the Heart of the Cosmos