Szanowni sangowicze,
w naszym nowym miejscu spotykamy się w środę o naszej zwyczajnej porze: od g.18 lokal będzie dla nas otwarty, formalnie rozpoczynamy siedzenie o g.18.45.
Na nasze dzielenie - po wyczerpaniu wątków tego z czym przyszliśmy - proponuję żebyśmy zajęli się tym... jak my się między sobą dzielimy. Na tę okoliczność nie wybrałem żadnego tekstu; mam jedynie następujące rozważania - tak jakby pytania do siebie.
Wiadomo, że do prawdziwego dzielenia się potrzeba miłującej mowy i głębokiego słuchania - ale co to w praktyce znaczy? Czego to od nas wymaga, abyśmy mówili "od serca" albo słuchali przede wszystkim nie wypowiedzianych słów lecz tego, co za nimi leży? A jak podejść do tego, że często własna wypowiedź zawiera jakiś wymyślony przekaz? Jak podejść do naszych skłonności osądzania czy psychologizowania podczas słuchania? W jakim stopniu potrafimy poprzez miłującą mowę uświadomić innych wtedy kiedy mówią w sposób, który utrudnia nam głębokie słuchanie? Jako mówcy, czy zależy nam żeby na podstawie reakcji innych rozwijać naszą umiejętność posługiwania się miłującą mową?
A jednak w trakcie pisania powyższego tekścik mi się nasunął:
"Kiedy spotykasz przyjaciela na poboczu drogi lub na targu pozwól by Duch w tobie poruszał twoimi ustami i rządził twym językiem. Niechaj głos w twoim głosie przemawia do ucha w jego uchu. Jego Duch zatrzyma prawdę twego serca tak, jak zapamiętuje się smak wina, kiedy zapomnimy już jego kolor i nie istnieje naczynie."
Prorok, Khalil Gibran. (Tłumaczyła Bogusława Jurkevich)
Do zobaczenia,
Michael