2010

2010.06.24 Życie - piękna katastrofa

Drodzy współeksploratorzy,

na ten czwartek zapraszam na naszą cotygodniową medytację siedzącą i
chodzącą, do których się zbieramy od g.18.30 - a potem do badania w pełnej uważności pewnych tajemniczych przedmiotów. Właśnie w ten sposób odbywają swoje pierwsze ćwiczenie z uważnym byciem Ci, którzy uczestniczą w kursie Mindfulness Based Stress Reduction. A wydaje mi się, że takie ćwiczenie - przy nastawieniu umysłu początkującego - może być odkryciem zarówno dla tych z nas, którzy medytację praktykują od dawna.

Do zobaczenia!

Michael


 

Pierwsze wprowadzenie do ćwiczeń z medytacji w klinice stresu zawsze
zaskakuje naszych pacjentów. Najczęściej mają przekonanie, że medytacja to
coś niezwykłego, mistycznego i nie z tego świata, a przynajmniej coś
relaksującego. Aby od razu uwolnić ich od tych skojarzeń, dajemy każdemu
trzy rodzynki i jemy je, po jednej, skupiając uwagę na tym, co robimy i
przeżywając każdą chwilę. Przeczytawszy, jak to robimy, sami możecie tego
spróbować.

 

Najpierw uważnie patrzymy na rodzynkę, obserwujemy ja, jakbyśmy widzieli ją
pierwszy raz w życiu. Wyczuwamy pod palcami jej fakture, dostrzegamy jej
kolory i powierzchnię. Jesteśmy też świadomi wszelkich myśli, jakie mogą się
pojawić w związku z rodzynkami i jedzeniem w ogóle. Dostrzegamy wszelkie
pozytywne i negatywne myśli u uczucia wobec rodzynki pojawiające się, kiedy
na nią patrzymy. Następnie przez chwilę ją wąchamy, a w końcu, z pełną
świadomością, podnosimy do ust, świadomi ruchu ręki i dłoni, która umieszcza
rodzynkę we właściwym miejscu. Mamy też świadomość wydzielania śliny - to
umysł i ciało spodziewają się jedzenia. Ślina wydziela się nadal, kiedy mamy
rodzynkę w ustach i powoli żujemy, czując jej prawdziwy smak. A kiedy
jesteśmy gotowi ją przełknąć, zwracamy uwagę na pojawiający się odruch
przełykania, by i to przeżyć świadomie. Możemy nawet wyobrazić sobie albo
"poczuć", że teraz nasze ciało jest o tę jedną rodzynkę cięższe.
 

Jon Kabat-Zinn