2010

2010.02.18 Czwarta mantra - Przezwyciężanie dumy

Czwartą mantrę jest trudniej praktykować. Dotyczy ona sytuacji, kiedy wy sami cierpicie i myślicie, że to cierpienie stworzyła osoba, którą kochacie najbardziej na świecie. Jeśli powiedziałby, lub zrobiłby to wam ktoś inny, na pewno cierpielibyście mniej. Ale teraz to osoba, którą kocham najbardziej na świecie powiedziała mi to, zrobiła mi to – i bardzo cierpię. Jestem głęboko zraniony faktem, że moje cierpienie spowodowane zostało przez osobę, którą kocham najbardziej. Chcę tylko pójść do swojego pokoju, zamknąć drzwi, zostać sam i płakać. Wzbraniam się przed pójściem do niej czy do niego i poproszeniem o pomoc. Teraz przeszkodą jest duma.

Zgodnie z nauczaniem Buddy, w prawdziwej miłości nie ma miejsca na dumę. Zawsze, kiedy cierpisz, musisz pójść do person in question?? i poprosić o pomoc. To jest prawdziwa miłość. Nie pozwól dumie trzymać cię z dala. Jeśli uważasz, że twoja miłość jest miłością prawdziwą, musisz przezwyciężyć swą dumę; musisz do niej lub niego pójść. Dlatego właśnie stworzyłem dla was tę mantrę. Praktykuj, aby zjednoczyć ciało i umysł przed pójściem do tej osoby, aby wypowiedzieć czwartą mantrę: „Kochanie, cierpię – proszę cię, pomóż”. To jest bardzo proste, ale bardzo trudne do zrobienia.

Chciałbym opowiedzieć wam historię z mojego kraju. Pewien młody mężczyzna poszedł na wojnę, zostawiając w domy swoją ciężarną żonę. Kiedy udało mu się po dwóch latach powrócić, żona wyszła mu na spotkanie, wraz z ich dwuletnim synem. Płakali z radości. W Wietnamie, w naszej tradycji, kiedy zdarza się coś tego rodzaju, powinni zostać o tym powiadomieni przodkowie. Młodu ojciec poprosił więc żonę o kupienie na rynku rzeczy, potrzebnych do ofiarowania ich przodkom na ołtarzu. Możecie taki ołtarz znaleźć w każdym domu. Każdego ranka zapalamy na nim kadzidełko, i w ten sposób utrzymujemy z nimi łączność. Zapalanie kadzidełek, przystrajanie ołtarza z fotografiami naszych przodków i jego odkurzanie są bardzo ważnymi gestami. W tych chwilach kontaktujemy się z naszymi przodkami. Są na świecie ludzie, którzy są zupełnie wykorzenieni, bo nie praktykują takiego zwrócenie się ku przodkom.

A więc młoda żona poszła na rynek. W tym czasie, młody ojciec próbował namówić syna, aby nazywał go tatą. Chłopiec odmówił: „Proszę pana, nie jest pan moim tatą. Mój taka jest kimś innym. Odwiedza nas każdego wieczoru, moja mama rozmawia z nim każdego wieczoru, i badz0r często płacze z nim razem. I zawsze, kiedy mama siada, on też siada. Kiedy ona się kładzie – on też”. Po usłyszeniu tych słów, szczęście młodego ojca całkiem wyparowało. Jego serce zamieniło się w kawałek lodu. Czuł się głęboko zraniony, upokorzony – i dlatego, kiedy żona wróciła do domu, nie chciał zamienić z nią słowa ani na nią spojrzeć. Kiedy na ołtarzy złożone zostały dary, młody ojciec zapalił kadzidełko, pomodlił się do przodków recited the prayers to the ancestors ? , i pokłonił się cztery razy. Potem zabrał matę, zamiast zostawić ją dla żony; uważał, że nie jest godna pojawić się przed przodkami. Nie mogla więc wykonać swoich pokłonów; czuła się upokorzona.

Nie został w domu po ceremonii, wyszedł do wsi i cały dzień spędził w barze. Próbował zagłuszyć cierpienie alkoholem, wrócił do domu dopiero późną nocą. Tak było i następnego dnia i prze wiele następnych. Młoda kobieta nie mogła już dłużej tego znieść. Jej cierpienie było tak wielkie, że rzuciła się do rzeki i utonęła.
Kiedy młody ojciec o tym usłyszał, wrócił do domu i tego wieczoru to on przyniósł i zapalił lampę. Nagle jego syn wykrzyknął: „Proszę pana, proszę pana, to mój tata, on wrócił!”. I wskazał na cień ojca na ścianie. „Pan wie, mój ojciec przychodzi każdego wieczoru. Mam mówi do niego, czasami płacze. I zawsze, kiedy ona siada, mój tata też siada”. Ta kobieta czułą się tak samotna w domu, że każdego wieczoru mówiła do swojego cienia: „Kochany, jesteś tak daleko. Jak mogę wychowywać dziecko tak zupełnie sama?... Musisz wkrótce wrócić”. Pewnie płakała – i oczywiście, kiedy siadała, jej cień siadał razem z nią. Fałszywe postrzeganie jej męża znikło – ale było już za późno, jego żona nie żyła.

Fałszywe postrzeganie jest czymś, co może zniszczyć całą rodzinę. Budda powtarzał nam wiele razy, że jesteśmy podmiotem fałszywego postrzegania w naszym codziennym życiu.

Powinniśmy więc zwracać wielką uwagę na nasze postrzeganie. Są ludzie, którzy opierają swoje życia na takich fałszywym postrzeganiu przez dziesięć czy dwadzieścia lat, cierpiąc w tym czasie bardzo i przyczyniając się do cierpienia innych.

Dlaczego młody ojciec nie chciał rozmawiać o tym z żoną? Bo stanęła pomiędzy nimi duma. Jeśli spytałby: „Kto przychodził do ciebie każdej nocy? Nasze dziecko mi o tym opowiedziało. Kochania, bardzo cierpię, musisz mi pomóc. Powiedz, kto to jest”. Jeśli by tak zrobił, żona miałaby szansę wszystko wyjaśnić i można byłoby uniknąć dramatu. Ale to nie był tylko jego błąd, jego żony także. Mogłaby przyjść do niego i zapytać o powód zmiany jego zachowania: „Mężu, dlaczego nawet na mnie spojrzysz, dlaczego nic nie mówisz? Czy zrobiłam coś strasznego, że zasługuję na takie traktowanie? Drogi mężu, bardzo cierpię, musisz mi pomóc”.

Ale nie zrobiła tego, a ja nie chcę, abyście popełniali takie same pomyłki w waszym życiu. Każdego dnia jesteśmy podmiotem mylnego postrzegania, musimy więc uważać. Za każdym razem, kiedy myślisz, że to ktoś inny jest powodem twojego cierpienia, musisz przypomnieć sobie tę historię. Zawsze musisz sprawdzić, jak się rzeczy mają, idąc do tej osoby i prosząc o pomoc: „Kochanie, bardzo cierpię, pomóż mi...”

 

Thich Nhat Hanh, "True Love"