Moi Drodzy,
jestem w sanghdze rok i osiem miesięcy. Jeśli by przełożyć ten okres na wiek dziecka to widzę że chodzę po ziemi już samodzielnie acz jeszcze mocno chwiejnym krokiem. Potrzebuję czasem pomocnej dłoni aby pokonać jakąś przeszkodę i pojąć jak następnym razem poradzić sobie sama.
Czytam rozdział "Opiekowanie się jabłonią na podwórzu" z książki Thaya "Słońce moim sercem" przetłumaczonej przez Pawła i zadaję sobie pytania:
czy siedząc nad strumieniem z przyjacielem jestem w stanie świadomie i pełnią serca odbierać jednocześnie szum strumienia, iskrzenie kamyków zanurzonych w wodzie oraz obecność przyjaciela,
dlaczego mimo wielkiej miłości jaką darzę moje dziecko złoszczę się na niego a za chwilę wyglądając przez okon zachwycam się rosłym drzewem kasztanowca.
Może zechcecie podzielić się ze mną we czwartek Waszym doświadczaniem świadomości tego co jest wokół nas.
Jak zwykle spotykamy się o 18:30 , medytację zaczynamy punktualnie o 18:45. Po medytacji przeczytamy tekst Thaya, następnie nasza rozmowa na ten temat a na koniec zjemy babę ziemniaczaną którą przygotuję osobiście.
uśmiechy ,Teresa.