W praktyce zazen powstrzymujemy się od myślenia i stajemy się wolni od emocji. Nie twierdzimy, że emocje nie istnieją, ale że jesteśmy od nich wolni. Nie twierdzimy, że nie mamy żadnych myśli, tylko że nasza życiowa działalność nie jest ograniczona myślącym umysłem. Krótko mówiąc, całkowicie ufamy sobie, bez myślenia, bez czucia, bez rozróżniania dobrego i złego, właściwego i niewłaściwego. Siedzimy ponieważ szanujemy siebie, wierzymy w nasze życie. Taka jest nasza praktyka.
Kiedy nasze życie będzie oparte na szacunku i całkowitym zaufaniu, będzie też pełne absolutnego spokoju. Nasze związki z naturą również powinny takie być. Powinniśmy wszystko szanować, a szacunek dla rzeczy możemy praktykować, nawiązując z nimi relacje.
Tego ranka, kiedy składaliśmy w zendo pokłony, słyszeliśmy ogromny hałas dobiegający z góry, ponieważ w jadalni piętro wyżej ludzie szurali krzesłami po podłodze, zamiast je podnieść. Nie w taki sposób należy traktować krzesła, i to nie tylko dlatego, że można przeszkadzać ludziom kłaniającym się w zendo piętro niżej, ale przede wszystkim dlatego, że świadczy to o braku szacunku dla rzeczy.
Bardzo wygodnie jest przesuwać krzesło po podłodze, ale wtedy pojawia się lenistwo. Oczywiście ten rodzaj lenistwa jest częścią naszej kultury i w końcu sprawia, że walczymy z sobą. Zamiast szanować rzeczy, chcemy je wykorzystywać we własnych celach, a jeśli okazuje się to trudne, pragniemy nimi zawładnąć. Taka myśl nie jest zgodna z duchem naszej praktyki.
Jeśli będziemy ostrożnie podnosić jedno krzesło po drugim, nie robiąc hałasu, będziemy mieli poczucie, że praktykujemy w jadalni. Nie tylko unikniemy rozgardiaszu, ale też doświadczymy innego odczucia. Kiedy praktykujemy w ten sposób, jesteśmy buddą i szanujemy samych siebie. Dbałość o krzesła oznacza, że nasza praktyka wykracza poza zendo.
Jeśli myślimy, że łatwo jest praktykować, ponieważ mamy do dyspozycji piękny budynek, popełniamy błąd. W rzeczywistości może być trudno intensywnie praktykować w takim otoczeniu – gdzie mamy piękny posąg buddy i ofiarowujemy barwne kwiaty, aby udekorować jego salę. My, buddyści zen mówimy, że za pomocą źdźbła trawy możemy stworzyć złoty posąg Buddy wysokości szesnastu stóp. Taki jest nasz duch, zatem musimy praktykować szacunek dla rzeczy.
Nie chodzi mi o to, że powinniśmy gromadzić liście czy trawy, aby wykonać wielki posąg, ale musimy bardziej się starać, dopóki nie ujrzymy wielkiego Buddy w małym liściu. Nie wiem jak bardzo trzeba się starać. Dla niektórych może to być całkiem łatwe, ale niektórzy, tacy jak ja, muszą w to włożyć wiele wysiłku. Choć łatwiej ujrzeć wielkiego złotego Buddę w wielkim złotym Buddzie, twoja radość będzie niezmierna, kiedy zobaczysz wielkiego Buddę w źdźble trawy. Potrzeba więc wielkiego wysiłku w praktykowaniu szacunku.
Każdy może przyjść do zendo i praktykować naszą drogę. Zarówno doświadczenie uczniowie, jak i ci, którzy nic o zen nie wiedzą. Jednym i drugim będzie trudno. Nowicjusze napotkają trudności, których nie są w stanie sobie wyobrazić. Doświadczeni zaś będą mieli podwójny obowiązek wykonywania własnej praktyki i zachęcania tych, którzy dopiero przyszli. Unikając instruowania: „Powinieneś tak robić” lub „nie powinieneś tego robić”, doświadczenie uczniowie powinni prowadzić nowych, aby ich praktyka była łatwiejsza.
Nawet jeśli młodsi uczniowie nie wiedzą, czym jest buddyzm, poczują się dobrze wchodząc do pięknej sali Buddy. Jest ona ozdobą królestwa Buddy, jednak szczególnie dla buddystów zen prawdziwą ozdobą sali Buddy są ludzie, którzy tam praktykują. Każdy z nas powinien być pięknym kwiatem i każdy powinien być buddą prowadzącym ludzi w naszej praktyce. Cokolwiek robimy, zastanawiamy się, jak to zrobić. A skoro nie istnieją żadne szczególne zasady, jak traktować rzeczy ani jak być przyjaznym wobec innych, nieustannie zgłębiamy, co może pomóc ludziom we wspólnej praktyce. Jeśli o tym nie zapomnisz, odkryjesz, jak traktować ludzi, rzeczy i samego siebie.
To właśnie nazywamy drogą bodhisattwy. Nasza praktyka to pomaganie ludziom, a żeby to robić, uczymy się jak w każdej chwili praktykować naszą drogę. Powstrzymywanie myślenia i uwolnienie od emocji, kiedy siedzimy, to nie tylko kwestia skupienia. To całkowite poleganie na sobie, odnalezienie w praktyce doskonałego schronienia. Jesteśmy jak dziecko na kolanach matki.
Uważam, że w tym zendo mamy bardzo dobrego ducha. Jestem tym zdumiony, ale zaraz pojawia się pytanie, jak tchnąć tego ducha w codzienne życie. Robicie to, szanując rzeczy i siebie nawzajem, ponieważ wtedy odkrywamy ich prawdziwe życie. Kiedy szanujemy rośliny, odkrywamy ich prawdziwe życie, moc i piękno kwiatów.
Choć miłość jest ważna, nie zdziała wiele, jeśli nie łączy się z szacunkiem i uczciwością. Miłość jest miłością tylko wtedy, gdy towarzyszy jej wielki umysł, absolutna uczciwość i szacunek. Staraj się zatem i odkryj, jak przemienić źdźbło trawy w wielkiego Buddę.