Jeśli zapalisz świecę i po jakimś czasie świeca się spali – to czy świeca wciąż istnieje, czy już nie?
Sądzisz, że płomień świecy „porusza się” jedynie w linii pionowej? Jeśli tak sądzisz, podążasz za płomieniem w czasie. Tak samo możesz sobie wyobrażać swoje życie: że przebiega liniowo i że któregoś dnia się skończy. A jednak twoje życie nie przebiega liniowo.
Może ci się wydawać, że płomień przemieszcza się w dół. W rzeczywistości jednak płomień rozprzestrzenia się też na wszystkie strony. Jego światło emanuje na północ, południe, wschód i zachód. Świeca dociera także do twojego organizmu jako obraz, światło i ciepło. Z tobą jest tak samo, jak ze świecą. Wyobraź sobie, że emanujesz dokoła światłem. Wszystkie twoje słowa, myśli i działania rozchodzą się na wszystkie strony. Kiedy mówisz coś miłego, twoje uprzejme słowa rozprzestrzeniają się dokoła, a ty razem z nimi.
Kiedy rano siedzę i medytuję, po mojej lewej i prawej stronie siedzą mnisi. Odradzam się w nich poprzez to, że siedzę obok nich. Jeśli dobrze się przyjrzysz, dostrzeżesz, że są oni moim przedłużeniem. Nie czekam do śmierci, żeby się odrodzić. Odradzam się w tej właśnie chwili – i chcę się odradzać właściwie. Chcę przekazać moim świeckim i wyświęconym przyjaciołom najpiękniejsze i najszczęśliwsze cząstki swojego życia, tak by odrodzili się w dobrych formach – dla mnie i dla siebie.
Zapytaj siebie: „Dokąd odejdę potem?”. Nasze działania i nasze słowa, które powstają w tej właśnie chwili, unoszą nas w wymiarze czasu. Równocześnie jednak unoszą nas w zupełnie innej płaszczyźnie, rozchodząc się dokoła i oddziałując na otaczający nas świat, który dzięki nim może się stać piękniejszy i jaśniejszy. To piękno i ta jasność mogą przeniknąć do przyszłości. Nie powinniśmy szukać naszego prawdziwego ja tylko w tym jednym, pionowym wymiarze.
Kiedy zaparzam czajniczek herbaty, sypię do środka trochę liści i zalewam je wrzątkiem. Pięć minut później herbata jest gotowa. Kiedy ją piję, wnika we mnie. Gdy znów zaleję te liście gorącą wodą i zaparzę drugi czajniczek, herbata ponownie wniknie we mnie, a po wypiciu całej herbaty w czajniczku pozostaną już tylko zużyte liście. Są one jedynie bardzo małą cząstką herbaty. Napój, który przeniknął do mego ciała, stanowi znacznie większą część herbaty. Jej najbogatszą część.
Tak samo jest z nami – esencja naszego jestestwa nasyciła nasze dzieci, naszych przyjaciół i cały wszechświat. Powinniśmy szukać siebie w tamtym wymiarze, a nie w zużytych liściach herbaty. Zachęcam cię serdecznie, byś poszukiwał swoich wcieleń w formach, których nie uważasz za samego siebie. Musisz dostrzec swoje ciało w tym, co nim się nie wydaje. Będzie to twoje ciało poza twoim ciałem.
Aby się odrodzić, nie musisz czekać do chwili, w której płomień świecy zgaśnie. Ja odradzam się wielokrotnie w ciągu jednego dnia. Każda chwila jest chwilą reinkarnacji. Moja praktyka to odradzanie się w taki sposób, by moje nowe formy przynosiły na świat światło, wolność i szczęście. Moja praktyka to niedopuszczanie do odradzania się niewłaściwych czynów. Kiedy przychodzi mi do głowy okrutna myśl albo moje słowa pełne są nienawiści, ta myśl i te słowa kiedyś się odrodzą. Trudno wówczas będzie je złapać i okiełznać, gdyż są one jak rozpędzony dziki koń.
Powinniśmy się starać, by czyny naszego ciała, mowy i umysłu nie unosiły nas ze sobą w wymiar niewłaściwego zachowania, niewłaściwej mowy i niewłaściwego myślenia.
Fragmenty książki Thaya "Śmierci nie ma lęku nie ma", wyd. REBIS, tłum. Sebastian Musielak;
wybór JM.