2021,11,11 Węzły wewnętrzne

W buddyjskiej psychologii istnieje termin, który daje się tłumaczyć jako węzły, pętle, bądź twory wewnętrzne. Zdarza się, że odbieramy sygnały dostarczane przez zmysły w sposób, który zawiązuje w naszej świadomości węzły. Gdy ktoś zwraca się do nas nieuprzejmie, a my rozumiemy powody jego zachowania, to nie bierzemy sobie przykrych słów do serca - nie złościmy się i w naszej świadomości nie powstaje węzeł. Gdy natomiast przyczyny nieuprzejmości są dla nas niepojęte, ulegamy rozdrażnieniu i węzeł się zapętla. Główną przyczyną powstawania węzłów jest brak jasnego zrozumienia.

Praktykując pełną świadomość, uczymy się rozpoznawać te wewnętrzne twory w chwili ich powstawania i poznajemy sposoby ich transformacji. Na przyjęciu żona słyszy, że jej mąż przechwala się i czuje, jak rodzi się w niej brak szacunku. Jeśli porozmawia o tym z mężem, mogą dojść do porozumienia i węzeł rozplącze się bez trudu. Twory wewnętrzne wymagają poświęcenia im całkowitej uwagi natychmiast, gdy zaczynają się pojawiać i są jeszcze niezbyt silne tak, że transformacja nie przysparza większych trudności.

Jeśli zaniedbujemy rozsupłania naszych węzłów w okresie, kiedy się formują, wtedy rosną i zawęźlają się z coraz większą siłą. Nasz świadomy, racjonalny umysł zdaje sobie sprawę, że negatywne uczucia, takie jak złość, lęk czy pretensja, nie są w pełni akceptowane ani przez nas, ani przez społeczeństwo - znajduje więc sposoby na to, by je wyprzeć i odesłać do odległych zakamarków świadomości, gdzie ulegają zapomnieniu. Ponieważ staramy się unikać cierpienia, stwarzamy w sobie mechanizmy obronne, które zaprzeczają istnieniu negatywnych uczuć i utrzymują pozory dobrego samopoczucia. Jednak twory wewnętrzne zawsze znajdują sposób, by ujawnić się pod postacią destruktywnych obrazów, uczuć, myśli, słów, bądź zachowań.

Pierwszym krokiem w kierunku uporania się z tego rodzaju tworami jest uświadomienie sobie ich istnienia. Praktykując uważne oddychanie uzyskujemy dostęp do naszych węzłów. Kiedy mamy świadomość naszych wyobrażeń, uczuć, myśli, słów, i zachowań, potrafimy zadać sobie pytania: Dlaczego poczułam się tak nieswojo, kiedy on powiedział to czy tamto? Dlaczego odpowiedziałam mu tak czy inaczej? Dlaczego widząc tę kobietę zawsze myślę o mamie? Dlaczego ten film wydał mi się denerwujący? Jaką znienawidzoną osobę z przeszłości przypomina mi główna aktorka? Uważna obserwacja tego rodzaju stopniowo wynosi głęboko skrywane węzły na powierzchnię świadomości.

Kiedy medytujemy siedząc, odcinamy dostęp informacjom zmysłowym i zdarza się wtedy, że z głębin wypływają nasze twory wewnętrzne, objawiając się pod postacią obrazów, myśli bądź uczuć. Odczuwamy niezrozumiały niepokój, lęk, czasem przykrość… Kierujemy w ich stronę światło naszej uważności i oczekujemy pojawienia się danej myśli uczucia czy obrazu w całej jego złożoności. W miarę jak się w pełni odsłania, nabiera mocy i intensywności. Czasem pojawia się coś silniejszego od nas. Tracimy spokój wewnętrzny, dobre samopoczucie, radość. Staramy się uniknąć kontaktu z tą, czy inną postacią wewnętrznej pętli; usiłujemy przekierować uwagę na inny przedmiot medytacji, czy nawet przerwać medytację w ogóle; ogarnia nas senność, albo postanawiamy pomedytować kiedy indziej. W psychologii nazywa się to oporem.

Boimy się przeniesienia do świadomości bolesnych uczuć z nieświadomości, ponieważ obawiamy się cierpienia. Jeśli jednak już od jakiegoś czasu praktykujemy oddychanie i uśmiech, to znaczy, że rozwinęliśmy umiejętność siedzenia w bezruchu i przyglądania się naszym lękom. Utrzymując kontakt z oddechem i uśmiechając się nadal, mówimy: Witaj, lęku! Znowu jesteś ze mną.

Są ludzie, którzy medytują przez wiele godzin dziennie, a jednak nigdy nie konfrontują się ze swoimi uczuciami. Niektórzy z nich twierdzą, że uczucia są nieistotne, wolą więc skupiać uwagę na zagadnieniach metafizycznych. nie odmawiam istotnego znaczenia żadnym przedmiotem medytacji, jeśli jednak nie pozostają w związku z naszymi prawdziwymi problemami, to medytacja staje się dla nas bezwartościowa.

kiedy potrafimy każdą chwilę przeżyć w wartościowy sposób, ro wtedy w każdej chwili zdajemy sobie sprawę ze stanu naszych uczuć i naszej percepcji, i nie dopuszczamy do formowania się, czy też zacieśniania węzłów w naszej świadomości. Jeśli potrafimy przy tym obserowować nasze uczucia, to jestesmy w stanie dociec źródeł głęboko zakorzenionych tworów wewnętrznych i nawet najsilniej ugruntowane z nich poddać transformacji.


Thich Nhat Hanh, Każdy krok niesie pokój