Gdy czujesz, że chcesz zwolnić i przyjść do siebie, wcale nie musisz pędzić do domu rzucać się na poduszkę do medytacji ani biec do ośrodka medytacyjnego ćwiczyć świadomy oddech. Oddychać możesz wszędzie, siedząc zwyczajnie na swoim krześle w biurze czy też za kierownicą samochodu. Gdy poczujesz się wyjałowiony, gdy będzie ci brakować kontaktu z sobą samym, nawet w kolejce do kasy zatłoczonego supermarketu możesz ćwiczyć świadome oddychanie i uśmiech.
Uważnie oddychać można wszędzie. Każdy z nas, by móc stawić czoło rozlicznym trudnościom życia, musi co jakiś czas powrócić do samego siebie. Może to zrobić w dowolnej pozycji: stojąc, siedząc, leżąc, chodząc. Pozycja siedząca jednak jest pozycją najbardziej stabilną, więc kiedy się da, siadaj.
…
Kiedy boli nas jakaś część ciała lub kiedy drętwieje nasza kończyna — to stara się nam coś zakomunikować, i powinniśmy jej wysłuchać. Medytujemy po to, by kultywować pokój, radość i brak przemocy, a nie po to, by znosić fizyczne napięcie czy też uszkadzać ciało. Zmiana pozycji stóp, a nawet chodzenie, wcale nie są poważnym zakłóceniem medytacji, przynoszą natomiast wielką ulgę medytującemu.
Czasem chroniąc się przed życiem, i przed samym sobą, uciekamy w medytację jak królik do nory. Unikamy w ten sposób na jakiś czas pewnych problemów, jednak kiedy opuszczamy „norę", z powrotem musimy stawić im czoło. Bywa, że intensywna medytacja tak dalece nas wyczerpuje, że odciąga uwagę od bieżących kłopotów, czasowo przynosząc nam ulgę. Kiedy jednak odzyskujemy energię, wracają dawne problemy.
To, co jest nam naprawdę potrzebne, to łagodna, nieprzerwana medytacja w ciągu całego dnia, medytacja, która nie przepuszcza żadnej okazji, żadnego wydarzenia, by wejrzeć w prawdziwą naturę życia—w tym również w nasze codzienne problemy. Tego rodzaju praktyka jest w głębokiej komunii z życiem.
Thich Nhat Hanh, Każdy krok niesie pokój