2019.02.25. O Życiu samemu

[Wersja I]

Sutra Starszego (The Elder Sutra)
Theranamo Sutta

Na podstawie oryginału chińskiego.

Słyszałem to, kiedy Budda przebywał w Gaju Dżety, w mieście Śrawasti. Był tam wtedy mnich, nazywany Therą (Starszym), który wolał być zawsze sam. Kiedykolwiek mógł, wychwalał praktykę bycia samemu. Sam wychodził po jałmużnę i sam siadał do medytacji.

Pewnego razu przyszła do Buddy grupa mnichów, okazali mu szacunek, kłaniając mu się do stóp, potem odsunęli się na bok, usiedli i powiedzieli:

O, Błogosławiony, jest między nami pewien starszy o imieniu Thera, który chce być sam. Nieustannie wychwala praktykę życia samemu. Wychodzi do wsi po jałmużnę sam, wraca ze wsi sam, siedzi w medytacji sam.

Budda powiedział do jednego z mnichów:

Pójdź, proszę, do miejsca, gdzie żyje mnich Tera i przekaż mu, że chciałbym go ujrzeć.

Mnich spełnił prośbę; kiedy Thera usłyszał życzenie Buddy, przybył bez zwłoki, pokłonił się mu do stóp, odsunął się na bok i usiadł w pewnej odległości.

Błogosławiony zapytał Therę:

Czy to prawda, że wolisz być sam, wychwalać samotne życie, iść po jałmużnę sam, wracać ze wsi sam, siedzieć w medytacji sam?

Mnich Tera odpowiedział:

Tak, Błogosławiony, to prawda.

Budda zapytał Therę:

Jak żyjesz sam?

Mnich Thera odpowiedział:

Żyję sam, nikt inny nie żyje ze mną. Chwalę praktykę bycia samemu. To wszystko.

Budda nauczał mnichów tymi słowami:

To oczywiste, że wolisz praktykować życie samemu. Nie chcę ci tego odmawiać, ale chcę powiedzieć, że istnieje wspaniała droga życia samemu. Jest to droga głębokiej obserwacji, pozwalająca dostrzegać, że przeszłość już nie istnieje, a przyszłość jeszcze nie nadeszła i przebywać spokojnie w chwili obecnej, w wolności od pragnień. Kiedy ktoś żyje w ten sposób, jego serce nie zna wahań. Porzuca niepokoje i ubolewania, uwalnia się od więzów pragnień i rozrywa łańcuchy, powstrzymujące go przed byciem wolnym. To nazywamy „byciem wolnym”. Nie ma wspanialszego sposobu bycia samemu.

A potem Błogosławiony wygłosił tę gathę:

Obserwując życie wnikliwie

możemy ujrzeć jasno wszystko, co jest.

Niczym nie ujarzmieni,

możemy zostawić za sobą wszystkie pragnienia.

Dzięki temu żyjemy w pokoju i radości.

Oto prawdziwe życie samemu.

Mnich Tera zachwycił się, słysząc te słowa. Pokłonił się Buddzie z szacunkiem i odszedł.

 

[Wersja 2.]

Sutra o lepszym sposobie życia samemu
Bhaddekaratta Sutta

Na podstawie oryginału palijskiego [fragment]

Nie goń za przeszłością

Nie zatracaj się w przyszłości

Przeszłości już nie ma

Przyszłość jeszcze nie nadeszła.

Wnikając głęboko w życie jakie jest,

właśnie tu i właśnie teraz,

praktykujący przebywa

w stabilności i wolności.

Musimy być pilni dzisiaj,

jutro może być za późno.

Śmierć nadchodzi niespodziewanie.

Jak można się z nią targować?

Mędrzec nazywa osobę, która wie

jak żyć w uważności dzień i noc

tym, który zna

lepszy sposób życia samemu”.

 

[Komentarz Thaya]

Nie odrzucaj świata ani społeczności

Życie samemu to nie odrzucanie świata ani społeczności. Budda powiedział, że życie samemu to życie w chwili obecnej, to uważne obserwowanie tego, co się właśnie dzieje. Jeśli to robimy, nie jesteśmy wsysani przez przeszłość ani wpychani w myśli o przyszłości. Budda powiedział, że jeśli nie umiemy żyć w chwili obecnej, nawet jeśli przebywamy w najgłębszym lesie, nie jesteśmy w istocie sami. Powiedział, że jeśli żyjemy w pełni każdą chwilą naszego życia, nawet w zatłoczonym mieście – możemy powiedzieć, że żyjemy sami.

Medytujący w tradycji buddyjskiej znają wagę praktykowania w społeczności. Takie jest znacznie frazy „Przyjmuję schronienie w Sandze”. Wietnamskie przysłowie mówi: „Zupa dla obiadu jest jak przyjaciele dla praktyki”. To niezwykle ważne – naprawdę być ze społecznością, uczyć się od jej członków i przyjmować w niej schronienie. Powinniśmy odkryć sposób bycia samemu w społeczności praktyki.

Mnich Thera był częścią takiej społeczności, ale zdecydował żyć samemu. Uwierzył w ideę samotnego życia, bo usłyszał kiedyś Buddę, wychwalającego praktykowanie życia samemu. Trzymał się więc o innych z daleka. Prosił o jałmużnę sam, wracał sam, jadł sam i sam medytował. Był jak kropla oliwy w czarce wody, niezdolny do wymieszania się ze współpraktykującymi. I dlatego inni mnisi powiedzieli, że widzą w nim coś nienormalnego i wyrazili swoje obawy przed Buddą.

Budda był bardzo życzliwy. Nie krytykował Thery. Powiedział tylko, że sposób, w jak Thera żyje sam, nie jest najlepszym sposobem. Budda wykorzystał obecność wielu mnichów do nauczania Thery lepszego sposoby życia samemu – sposobu, który daje możliwość życia z Sanghą, uczenia się od niej i przyjmowania w niej schronienia.

Żyli tam mnisi, którzy byli przeciwieństwem Thery – woleli zbierać się w małych grupach i trwonić swój czas, gawędząc sobie i żartując. Ich rozmowy nie dotyczyły nauk i Budda wielokrotnie ich napominał. Można w sutrach znaleźć opowieści, w których Budda strofuje i udziela rad tym mnichom, którzy zachowują się w sposób hałaśliwy i niezdyscyplinowany, nie wiedząc, jak utrzymać pod kontrolą umysł i ciało; nie wiedząc, jak spędzać czas użytecznie: praktykując chodzenie czy siedzenie w medytacji i obserwując dogłębnie rzeczy, jakie są w chwili bieżącej. [...]

Kiedy tylko zostałem mnichem, mój mistrz dał mi kopię książki „Słowa o dyscyplinie” mistrza Quy Son. Nigdy nie zapomnę zdań, w których mistrz Quy Son napomina praktykujących, którzy po południowym posiłku w grupkach prowadzili nieznaczące pogawędki. Te rady Quy Son często do mnie powracają i służą jako przypomnienie.

Kiedy żyjemy w społeczności praktykujących, zawsze znajdziemy tam przynajmniej jedną, dwie osoby, które mogą służyć jako wzorce. Czasem wystarczy zobaczyć ich – stojących, chodzących, mówiących czy uśmiechających się w uważności – i już czujemy się pewnie w naszej praktyce. Wiedza o „lepszym sposobie życia samemu” nie broni nam cieszyć się obecnością innych ani korzystać z tej obecności. Przeciwnie – właśnie dlatego, że znamy „lepszy sposób życia samemu”, umiemy patrzeć na nich głęboko, doceniać ich i być im wdzięcznym.

Być z kimś to nie tylko z nim rozmawiać. Kiedy jesteśmy z błękitnym niebem, białymi chmurami, zieloną wierzbą czy różą – nie komunikujemy się z nimi tylko przy pomocy słów; uczymy się wiele z ich obecności. Rośnie w nas ufność, pewność siebie. W ten właśnie sposób możemy korzystać z trzeciego klejnotu, społeczności praktykujących.

Jeśli praktykujemy „lepszy sposób życia samemu” i spędzamy większość naszego czasu na cichej praktyce chodzenia i siedzenia w medytacji, nasza obecność będzie prawdziwym wkładem w budowę społeczności. Inaczej niż zachowanie Thery czy mnichów, rozmawiających po posiłku o niczym – każdy robiony przez nas krok zwiększa jakość i stabilność praktyki naszej społeczności. Wszyscy jesteśmy uczniami Buddy – jak Śariputra, Kaśjapa, Badhja czy Kimbila. Widząc nas, Budda uśmiechałby się zadowolony. Budda wie, że jeśli każdy z członków społeczności wie, jak żyć samemu, jakość życia w tej społeczności będzie doskonała. Kiedy każdy członek społeczności dodaje coś do tej jakości, społeczność zyskuje mocne fundamenty i wielu ludzi może z tego skorzystać. Żyć samemu to żyć w uważności; nie oznacza izolowania się od społeczeństwa. Jeśli znamy lepszy sposób życia samemu, możemy naprawdę być z innymi ludźmi i całym społeczeństwem; wiemy bowiem, co robić, a czego nie robić, aby być pomocnym.

Bogactwo życia duchowego rodzi się z bycia samemu

Jeśli żyjemy w rozproszeniu, jeśli zatracamy się w przeszłości albo przyszłości, jeśli pozwalamy, aby miotały nami pragnienia, gniew i niewiedza – nie jesteśmy zdolni do przeżywania każdej chwili naszego życia głęboko. Nie jesteśmy z tym, co dzieje się w tej właśnie chwili, a nasze stosunki z innymi stają się płytkie i ubogie. Czasem możemy czuć w sobie pustkę; możemy czuć się wypaleni i nieszczęśliwi – jakbyśmy nie byli sobą. W takie dni, nawet jeśli próbujemy być z innymi, nasze wysiłki pozostaną bezowocne. Im bardziej próbujemy, tym bardziej nam się nie udaje. Powinniśmy wtedy przestać próbować kontaktować się z tym, co jest na zewnątrz i wrócić do bycia ze sobą, do „bycia samemu”. Powinniśmy zamknąć drzwi do społeczności, wrócić do siebie i praktykować świadome oddychanie, wnikając głęboko w to, co dzieje się w nas i wokół nas. Akceptujemy wszystkie zaobserwowane zjawiska, mówimy im „cześć” i uśmiechamy się do nich. Róbmy – uważnie – proste rzeczy: chodzenie czy siedzenie w medytacji, pranie, mycie podłogi, parzenie herbaty czy sprzątanie łazienki. Odzyskamy wtedy bogactwo naszego życia duchowego.

Budda był kimś, kto przeżywał przebudzone życie, nieustannie przebywając w chwili obecnej, będąc jednocześnie odprężonym i stabilnym. Wokół niego zawsze było bogactwo – bogactwo wolności, radości, zrozumienia i miłości. Czy siedział na grani Szczytu Sępów, czy w cieniu gaju bambusowego klasztoru Wenuwana, czy pod strzechą swojej chaty w Dżetawana – Budda był Buddą, niewzburzony, zadowolony, niemówiący zbyt wiele. Każdy mógł dostrzec, że jego obecność wnosi wielki wkład do harmonii społeczności. Był głównym jej filarem. Sama wiedza o tym, że jest w pobliżu, wpływała bardzo na społeczność. Podobna ufność budziła się w ludziach, którzy obserwowali uczniów Buddy, włączając w to setki najstarszych z mnichów. Król Kośali Prasenadżit powiedział kiedyś Buddzie, że zaufał mu tak bardzo, bo widział jak nieśpieszne, spokojne i radosne życie prowadzą pod jego kierunkiem mnisi i mniszki.

Jeśli żyjemy w uważności, nie jesteśmy już ubodzy, bo nasza praktyka życia w chwili obecnej czyni nas bogatymi radością, zrozumieniem i miłością. Nawet jeśli spotkamy kogoś ubogiego duchem, umiemy wejrzeć głęboko i skutecznie mu czy jej pomóc.

Kiedy oglądamy jakiś niezdrowy film albo czytamy złą powieść, a naszemu sercu i umysłowi brak uważności – mogą one nas rozdrażnić i uczynić jeszcze uboższymi. Ale jeśli jesteśmy pełni uważności – odkryjemy, co leży w głębszych warstwach filmu czy powieści. Możemy wniknąć do wewnętrznego świata reżysera czy pisarza. Patrząc oczami krytyka filmowego czy literackiego, możemy dostrzec rzeczy, których większość ludzi nie zauważa i nawet zła książka czy zły film mogą nas czegoś nauczyć i nie zubożą nas. Możemy wiele zyskać, utrzymując pełną uważność na każdym szczególe tej chwili. To jest lepszy sposób życia samemu.

Przekład: Jan Mieszczanek