Za każdym razem, kiedy masz w sobie energię, potrzebującą przekształcenia, jak zazdrość czy lęk, i – jeśli nie chcesz, aby ta negatywna energia cię niszczyła – zrób coś, żeby się nią zaopiekować. Dotknij ziaren uważności, a wtedy cała ich energia pojawi się w twoim „pokoju gościnnym” i zadziała jak matka, obejmująca z czułością twój ból. Jeśli jest w tobie energia uważności – praktykujesz ze swoimi emocjami naprawdę. Jeśli umiesz podtrzymywać uważność przez pięć czy dziesięć minut, od razu doświadczysz ulgi.
Kiedy matka słyszy, że jej dziecko płacze, odkłada na bok wszystko, co właśnie robi, idzie do jego pokoju i bierze na ręce. Już z chwilą, kiedy dziecko znajdzie się w jej rękach, energia mądrości zaczyna przenikać jego ciało. Matka nie wie jeszcze, czego dziecko potrzebuje, ale już samo przytulenie przynosi dziecku ulgę. Dziecko przestaje płakać. Matka dalej je tuli, dalej przekazuje mu energię czułości – i jednocześnie praktykuje wnikliwe patrzenie. Matka jest bardzo utalentowaną osobą. Potrzebuje tylko dwóch, może trzech minut, aby zrozumieć, co dolega jej dziecku. Może pieluszka jest za ciasna, może zaczyna gorączkować, może potrzebuje butelki? I kiedy przychodzi zrozumienie, matka może całkowicie zaradzić sytuacji.
Tak samo jest z medytacją. Kiedy nosisz w sobie ból, pierwszą rzeczą, jakiej potrzebujesz, jest energia uważności, abyś mogła nią swój ból objąć. „Wiem, że jesteś tutaj, mały gniewie, mój stary przyjacielu. Oddychaj – opiekuję się tobą teraz”. Możesz to praktykować – siedząc, chodząc, a nawet leżąc – zawsze jednak uważność powinna grać rolę matki czy starszej siostry. Jeśli będziesz umiał utrzymywać ten stan, rezultaty mogą pojawić się w ciągu kilku minut. Kiedy następnym razem ogarnie cię gniew – praktykuj tam, gdzie jesteś, na przykład chodzenie w medytacji. Oddychaj i koncentruj się całkowicie na oddychaniu. „Robiąc wdech, wiem, że robię wdech, robiąc wydech, wiem, że robię wydech”. Po paru minutach zacznij tę praktykę: „Robię wdech – wiem, że jest we mnie gniew; robię wydech – wiem, że on wciąż we mnie jest”. Po dziesięciu minutach poczujesz się lepiej. To działa pod warunkiem, że energia uważności jest tam naprawdę obecna. I jeśli ją podtrzymasz – pojawią się też koncentracja i głęboki wgląd. Będziesz mogła wtedy głęboko wniknąć w naturę tego gniewu. To odkrycie, to zrozumienie, uwolni cię od bólu.
Mnisi i mniszki tradycyjnie praktykują w ten sposób nie tylko z gniewem – ale i z rozpaczą czy z lękiem. Na przykład, uważna medytacja z lękiem może wyglądać tak: „Robię wdech – i wiem, że moje starzenie się jest naturalne, robię wydech – i wiem, że nikt nie może uniknąć starości”. Boimy się starości, boimy się śmierci. „Moja śmierć jest naturalna; wiem, że nikt nie uniknie śmierci”. Budda nauczał nas tego, wiedząc, że nosimy w sobie – głęboko ukryte – wszystkie nasiona lęku. Ponieważ lęk rani, więc go wypieramy. Starając się stłumić nasze cierpienie, zapraszamy inne energie, aby wypełniły nasz „pokój gościnny” – aby energie negatywne nie mogły tam się pojawić.
Bardzo dużo czasu spędzamy przed telewizorem, czytamy powieści, rozmawiamy przez telefon – tylko po to, aby nie pozwolić bólowi pojawić się w naszym „pokoju gościnnym”. Praktykujemy tę politykę dywersji, bojkotujemy leżące w nas negatywne ziarna i po pewnym czasie mamy zablokowane krążenie. Wiemy, że kiedy krew nie krąży prawidłowo, pojawiają się dolegliwości, na przykład bóle głowy. Próbujemy więc masażu czy lekarstw, bo dobre krążenie jest nieodzowne dla zdrowia. Tak samo jest ze świadomością: jeśli stosujemy politykę tłumienia i wypierania, ograniczamy krążenie tworów wewnętrznych – lęku, gniewu, rozpaczy, cierpienia. I dlatego, że nie mogą one odpowiednio krążyć w świadomym umyśle, pojawiają się objawy choroby umysłu: depresja i stres. Nie powinniśmy uprawiać polityki bojkotu. Przeciwnie – powinniśmy otworzyć drzwi, aby cierpienie mogło się ujawnić. Boimy się go, ale buddyzm uczy, że nie powinniśmy – dysponujemy przecież energią uważności, która może pomóc zadbać o nasz ból.
Jeśli codziennie praktykujesz kultywowanie energii uważności, będziesz miała jej wystarczająco dużo, aby dbać o swój ból. Za każdym razem, kiedy ból się pojawi – powitaj go i bądź naprawdę obecna, aby dbać o niego. Energia, która jest do tego potrzebna to energia uważności: „Jestem tu dla ciebie, mój drogi, jestem tu dla ciebie”. To jest jedna z czterech mantr, których właśnie się nauczyliśmy. Oznacza ona, że tak jak matka jest obecna, żeby zaopiekować się dzieckiem, tak obecna jest energia uważności – aby objąć energię bólu.
Energię uważności musimy więc codziennie kultywować. Aby praktyka ta była łatwiejsza, potrzebujemy przyjaciół, braci i sióstr w Dharmie. To dlatego mówimy w buddyzmie o praktyce przyjęcia schronienia w Sandze: „Przyjmuję schronienie w Sandze”. Sangha jest wspólnotą praktyki, w której bracia i siostry w Dharmie praktykują codzienne kultywowanie uważności, nie tylko podczas siedzenia w medytacji, ale także, kiedy jedzą, piją, kiedy zmywają naczynia, pracują w ogrodzie, albo prowadzą samochód. Potrzebujemy tylko trochę wskazówek i Sanghi – wspólnoty praktykujących.
Mówi się, że praktykujący, który porzuca sanghę, jest jak tygrys, który opuścił góry i zszedł na niziny. Jeśli tygrys tak zrobi, zostanie zabity przez ludzi. Podobnie, jeśli praktykujący nie przyjmie schronienia we wspólnocie, porzuci praktykę w ciągu kilku miesięcy. Sangha jest niezbędna do kontynuacji praktyki.