2014

2014.03.10 Dbanie o nasz ból

Za każdym razem, kiedy spotkacie energię, potrzebującą przekształcenia – jak zazdrość czy lęk – zróbcie coś, żeby zaopiekować się tą energią, tą negatywną energią - jeśli nie chcecie, aby energia ta was zniszczyła. Dotknijcie ziaren uważności, a wtedy cała ich energia będzie mogła pojawić się w waszym „pokoju gościnnym”, jak matka obejmująca z czułością twój ból. Jeśli jest w was energia uważności - praktykujecie naprawdę. Jeśli umiecie podtrzymywać uważność przez pięć czy dziesięć minut, od razu doświadczycie ulgi.

Kiedy matka słyszy, że jej dziecko płacze, odkłada na bok wszystko, co robi, idzie do jego pokoju i bierze je na ręce. Już z chwilą, kiedy dziecko znajdzie się w jej rękach, energia mądrości zaczyna przenikać jego ciało. Matka nie wie jeszcze, czego dziecko potrzebuje, ale już samo przytulenie przynosi dziecku ulgę. Dziecko przestaje płakać. Matka dalej je tuli, dalej przekazuje mu energię czułości – i jednocześnie praktykuje wnikliwe patrzenie. Matka jest bardzo utalentowaną osobą. Potrzebuje tylko dwóch albo trzech minut, aby dowiedzieć się, co dolega jej dziecku. Może jego pieluszka jest zawiązana trochę za ciasno, może zaczyna gorączkować, może potrzebuje butelki? I kiedy przychodzi zrozumienie, matka może całkowicie odmienić sytuację. 

Tak samo jest z medytacją. Kiedy nosicie w sobie ból, pierwszą rzeczą, jakiej potrzebujecie jest energia uważności, abyście mogli nią swój ból objąć. „Wiem, że jesteś tutaj, mały gniewie, mój stary przyjacielu. Oddychaj – opiekuję się tobą teraz.”
Możecie to praktykować siedząc; możecie robić to podczas chodzenia w medytacji, a nawet leżąc – zawsze jednak uważność powinna grać rolę matki czy starszej siostry. Jeśli będziecie umieli utrzymywać ten stan, rezultaty mogą pojawić się w ciągu kilku minut.

Kiedy następnym razem ogarnie was gniew, praktykujcie w naturalny sposób na przykład chodzenie w medytacji. Oddychajcie i koncentrujcie się całkowicie na oddychaniu. „Robię wdech – wiem, że jest we mnie gniew; robię wydech – wiem, że on wciąż we mnie jest”. Po dziesięciu minutach poczujecie się lepiej. Stanie się tak pod warunkiem, że energia uważności naprawdę tam będzie. I jeśli ją podtrzymacie – pojawią się tam też koncentracja i głęboki wgląd. Będziecie mogli wtedy głęboko wniknąć w naturę waszego gniewu. To odkrycie, to zrozumienie, uwolni was od bólu.

Mnisi i mniszki mają w zwyczaju tak praktykować nie tylko z gniewem – ale i z rozpaczą czy z lękiem. Na przykład, uważna medytacja z lękiem może wyglądać tak: „Robię wdech – i wiem, że moje starzenie się jest naturalne, robię wydech – i wiem, że nikt nie może uniknąć starości”. Boimy się starości, boimy się śmierci. „Moja śmierć jest naturalna; wiem, że nikt nie uniknie śmierci”.

Budda nauczał nas tego, wiedząc że nosimy w sobie wszystkie, ukryte głęboko, nasiona lęku. Ponieważ lęk ten rani - staramy się, żeby się nie ujawniał, więc go tłumimy. Starając się stłumić nasze cierpienie, zapraszamy do naszego „pokoju gościnnego” inne energie, aby go wypełniły, aby nasze energie negatywne nie mogły się tam pojawić.

Bardzo dużo czasu spędzamy przed telewizorem, czytamy powieści, rozmawiamy przez telefon – tylko po to, aby nie pozwolić bólowi pojawić się w naszym „pokoju gościnnym”. Praktykujemy tę politykę dywersji, bojkotujemy leżące w nas negatywne ziarna i po pewnym czasie krew zaczyna niewłaściwie krążyć w naszym ciele. A wiecie, że kiedy krew nie krąży prawidłowo, pojawiają się bóle, na przykład głowy. Próbujemy więc masażu czy lekarstw, bo dobre krążenie jest nieodzowne dla naszego zdrowia. To samo jest prawdą dla świadomości. Jeśli stosujemy politykę tłumienia i ograniczania, przestaje działać krążenie tworów wewnętrznych – lęku, gniewu, rozpaczy, cierpienia. I dlatego, że nie mogą one odpowiednio krążyć w świadomym umyśle, pojawiają się objawy choroby umysłu: depresja i stres.

Nie powinniśmy uprawiać polityki bojkotu. Przeciwnie – powinniśmy otworzyć drzwi, aby nasze cierpienie mogło odejść. Boimy się tego, ale buddyzm uczy, że nie powinniśmy się obawiać, bo dostępna jest nam energia, która może pomóc nam dbać o nasz ból – energia uważności.

Jeśli codziennie praktykujemy kultywowanie tej energii, będziemy mieli jej wystarczająco dużo, aby dbać o nasz ból. Za każdym razem, kiedy pojawi się ból – powitamy go. Naprawdę będziemy obecni, aby dbać o niego, a energia do tego niezbędna to bez wątpienia energia uważności: „Jestem tu dla ciebie, mój drogi, jestem tu dla ciebie”. To jest jedna z czterech mantr, których właśnie się nauczyliśmy. Oznacza ona, że matka jest tu dla swojego dziecka, że jest tu energia uważności, aby objąć energię bólu.

Musimy więc codziennie ćwiczyć kultywowanie energii uważności. Aby robić to z łatwością potrzebujemy przyjaciół, braci i sióstr w Dharmie. To dlatego mówimy w buddyzmie o praktyce przyjęcia schronienia w Sandze: „Przyjmuję schronienie w Sandze”. Sangha jest wspólnotą praktyki, w której bracia i siostry w Dharmie praktykują codzienne kultywowanie uważności: kiedy jedzą, kiedy piją, kiedy zmywają naczynia, kiedy pracują w ogrodzie, kiedy kierują samochodem – a nie tylko podczas siedzenia w medytacji. Potrzebne jest więc trochę ćwiczeń i Sangha – wspólnota praktykujących.

Mówi się, że praktykujący, który opuści sanghę jest jak tygrys, który opuścił góry i zszedł na niziny. Jeśli tak zrobi, zostanie zabity przez ludzi; jeśli praktykujący medytację nie przyjmie schronienia we wspólnocie, porzuci praktykę w ciągu kilku miesięcy. Sangha jest niezbędna do kontynuacji praktyki.

"Prawdziwa miłość", Thich Nhat Hanh