Niektóre nasiona są wrodzone,
Przykazane nam przez przodków;
Niektóre zasiano, kiedy żyliśmy w łonie matki,
Inne – kiedy byliśmy dziećmi.
…
W każdej komórce ciała, w świadomości gromadzącej, nosimy nasiona przekazane przez wszystkie pokolenia przodków. Zaczęliśmy przyjmować te nasiona zaraz po poczęciu. „Nasiąkanie” świadomości trwało nawet przed narodzeniem, kiedy żyliśmy w łonie matki. Każde spostrzeżenie, każda radość i każdy smutek rodziców przenika nas w postaci nasion. Największym prezentem, jaki rodzice mogą dać dziecku, jest ich własne szczęście. Jeżeli rodzice żyją razem w szczęściu, dziecko dostanie nasiona szczęścia. Kiedy złoszczą się na siebie i zadają sobie nawzajem ból, wszystkie te negatywne ziarna przenikną do świadomości gromadzącej dziecka.
Dawanie światu nowego życia to nie przelewki. Lekarze i terapeuci potrzebują nawet dziecięciu lat, żeby dostać dyplom. Rodzicem może zostać każdy, bez ćwiczeń i przygotowań. Powinien powstać Instytut Rodziny, w którym młodzi ludzie, zanim się pobiorą, będą mogli przez rok praktykować wnikliwe zaglądanie w siebie, aby zobaczyć, które nasiona są słabe, a które mocne. Gdyby ziarna pozytywne były słabe, przyszli rodzice uczyliby się je podlewać, żeby się wzmocniły. Gdyby nasiona negatywne były za silne, uczyliby się je przekształcać i żyć tak, aby tych nasion nie podlewać za obficie.
Rok przygotowań do ślubu i życia w rodzinie to niezbyt duże wymaganie. Przyszła matka mogłaby uczyć się, jak siać w dzieciach ziarna szczęścia, pokoju i radości, a jak unikać zalewania ziaren niezdrowych. Przyszły ojciec powinien być świadom tego, że przez sposób, w jaki żyje, zasiewa ziarna w świadomości gromadzącej nienarodzonego dziecka. Kilka ostrych słów, karcące spojrzenia czy nieostrożny uczynek – dziecko w łonie matki odbierze je wszystkie. Świadomość gromadząca płodu odbiera wszystko, co dzieje się w rodzinie. Nieprzemyślane słowo czy uczynek może pozostać w dziecku do końca życia.
Młodzi mężczyźni i kobiety mogliby w tym instytucie spotkać się z przodkami, aby poznać siebie, swoje mocne i słabe strony, nauczyć się dbać o ziarna posiane w świadomości. To bardzo ważne przedsięwzięcie. Młodzi rodzice powinni zapisywać radości i trudności przed i po poczęciu dziecka, zapisywać cierpienia, szczęśliwe chwile i ważne zdarzenia – Aż do czasu, kiedy skończy on dziesięć lat. Dziecko może zapomnieć większość zdarzeń z tego okresu, ale przypomnienie ich może mu bardzo pomóc, kiedy dorośnie i zacznie studiować w Instytucie Rodziny.
…
Dzieci są bardzo wrażliwe i podatne na rany. Powinniśmy więc jako rodzice być bardzo ostrożni, aby nie zrobić czy powiedzieć czegoś, co spowoduje cierpienia naszego chłopczyka lub dziewczynki. Wiedzmy, że ziarno cierpienia może trwać w nich do końca życia. Wielu rodziców maltretuje fizycznie psychicznie swoje dzieci, który cierpią potem przez całe życie. Uważne życie – świadomość, że dzieci są naszą kontynuacją – jest niezmiernie pomocne. Kiedy żyjemy uważnie i patrzymy wnikliwie, widzimy, że dzieci są naszą kontynuacją. Są po prostu nami. Jeżeli cierpimy z powodu rodziców, to dlatego, że złe ziarna otrzymane od nich ciągle w nas żyją. Jeżeli nie umiemy rozpoznać tych ziaren i przekształcać ich, będziemy robić naszym dzieciom dokładnie to, co rodzice robili nam. Cykl cierpienia można zakończyć tylko dzięki praktyce uważnego życia.
Aby zrozumieć, jak ziarna świadomości gromadzącej przekazywane są z pokolenia na pokolenie, Budda zaproponował, by przyjrzeć się przekazywaniu ciała. Ciało przekazali ci ojciec, matka i przodkowie. Odebrałeś ten przekaz, a twoje ciało jest jego obiektem. W procesie tym biorą udział trzy składniki: nadawca, przekazywany obiekt i odbiorca.
Budda zaprasza, żeby przyjrzeć się naturze tego procesu i stwierdzić, że to pojęcie jest puste. Zapytajmy: „Co przekazał mi ojciec?” Odpowiedź brzmi: „Ojciec przekazał mi siebie”. Przekazywany obiekt jest nadawcą; jestem tak naprawdę kontynuacją ojca. Jestem moim ojcem. Przodkowie są w nas. Zapytajmy: „Kto jest odbiorcą przekazu? Czy istnieje odrębny odbiorca?” Nie. Odbiorca jest zarówno obiektem przekazywanym, jak i nadawcą, a nadawca jest obiektem.
Jeżeli przenikniesz tę prawdę – rzeczywistość pustki przekazu – uświadomisz sobie, że jesteś własnym ojcem. Nie będziesz mógł dłużej mówić: „Nie chcę mieć nic wspólnego z moim ojcem, nie znoszę go”. W rzeczywistości jesteś kontynuacją twojego ojca. Możesz tylko pojednać się z nim. On nie żyje gdzieś poza tobą – jest w tobie. Pokój jest możliwy tylko z tą wiedzą i pojednaniem.
Thich Nhat Hanh, Zrozumieć nasz umysł (s.51-54)
Przełożył: Jan Mieszczanek