Plum Village, EIAB, Facebook

Thich Nhat Hanh   Facebook 2014-11-15 07-37-50

logo-eiab

logo-circle-pv-hills

Pewnego dnia Budda dowiedział się, że jego ukochany uczeń, Anathapindika, jest bardzo chory. Odwiedził go i polecił Anathapindice praktykować uważne oddychanie. Następnie Budda poprosił Shariputrę, bliskiego przyjaciela Anathapindiki, aby opiekował się nim w chorobie.

Shariputra i jego młodszy brat z klasztoru, Ananda, udali się z wizytą do Anathapindiki. Gdy przybyli na miejsce, Anathapindika był tak słaby, że nie zdołał usiąść na łóżku, aby ich powitać.

Shariputra powiedział wówczas:
„Nie, mój przyjacielu, nie nadwyrężaj swoich sił. Po prostu leż spokojnie, a my przyniesiemy krzesła i usiądziemy obok ciebie”.

Pierwsze pytanie, jakie zadał Shariputra, brzmiało:
„Drogi przyjacielu, jak się czujesz? Czy twój ból nasila się, czy też zaczyna słabnąć?”

Anathapindika odpowiedział:
„Nie, przyjacielu, mój ból nie słabnie. Stale się nasila”.

Usłyszawszy to, Shariputra postanowił zaproponować Anathapindice kilka ćwiczeń z medytacji prowadzonej. Będąc jednym z najinteligentniejszych uczniów Buddy, Shariputra doskonale wiedział, że skupienie umysłu na Buddzie, któremu tak lubił służyć, przyniesie Anathapindice wielką radość.

Shariputra pragnął podlać ziarna radości w Anathapindice i wiedział, że rozmowa o tych rzeczach, które dawniej uszczęśliwiały chorego, spełni ten cel i zmniejszy ból w tym krytycznym momencie.

Shariputra polecił Anathapindice robić uważne wdechy i wydechy oraz skupić uwagę na najszczęśliwszych wspomnieniach: pracy dla biednych, licznych gestach hojności, miłości i współczucia, jakimi obdarzał rodzinę i pozostałych uczniów Buddy.

Po kilku minutach ból w ciele, który odczuwał Anathapindika, znacznie zelżał, jako że ziarna radości zostały podlane. Anathapindika uśmiechnął się.

Podlewanie ziaren radości jest bardzo ważną praktyką na rzecz chorych i umierających. Wszyscy mamy w sobie ziarna radości, a w najtrudniejszych chwilach choroby i umierania powinien przy nas siedzieć przyjaciel, który pomoże nam dotknąć tych ziaren. W przeciwnym razie rozplenią się i przytłoczą nas nasiona lęku, żalu lub rozpaczy.

Gdy Anathapindika zdołał się uśmiechnąć, Shariputra poznał, że medytacja była skuteczna. Zachęcił Anathapindikę do kontynuowania medytacji prowadzonej:
„Drogi przyjacielu Anathapindiko, teraz jest odpowiedni czas na medytację o sześciu zmysłach. Rób wdechy i wydechy i praktykuj ze mną”.

Te oczy nie są mną. Nie jestem więźniem tych oczu.
To ciało nie jest mną. Nie jestem więźniem tego ciała.
Jestem życiem bez granic.
Rozkład tego ciała nie oznacza mojego końca.
Nie jestem ograniczony do tego ciała.

Umierający łatwo ulega myśleniu, że jego ciało to on sam, a więc rozkład ciała będzie jego rozkładem. Wszyscy odczuwamy silny lęk przed staniem się niczym. A przecież rozkład ciała nie dotyka prawdziwej natury umierającego. Dlatego tak ważne jest, aby patrzeć głęboko i widzieć aspekty świadczące o tym, że jesteśmy czymś więcej niż nasze ciało. Każdy z nas jest życiem bez granic.

To ciało nie jest mną. Nie jestem więźniem tego ciała.
Jestem życiem bez granic.
Te oczy nie są mną. Nie jestem więźniem tych oczu.
Te uszy nie są mną. Nie jestem więźniem tych uszu.
Ten nos nie jest mną. Nie jestem więźniem tego nosa.
Ten język nie jest mną. Nie jestem więźniem tego języka.
To ciało nie jest mną. Nie jestem więźniem tego ciała.
Ten umysł nie jest mną. Nie jestem więźniem tego umysłu.

Przyjaciele pokierowali Anathapindiką także w medytacji o przedmiotach sześciu zmysłów. Umierający może być przywiązany do form, dźwięków, ciała, umysłu itp. i uważać je za siebie samego – a wówczas wierzy, że kiedy je traci, traci samego siebie. Następujące medytacje przynoszą wielką pociechę osobie chorej lub umierającej:

Te rzeczy, które widzę, nie są mną. Nie jestem więźniem tego, co widzę.
Te dźwięki, które słyszę, nie są mną. Nie jestem więźniem tych dźwięków.
Te zapachy, które czuję, nie są mną. Nie jestem więźniem tych zapachów.
Te smaki, które czuję, nie są mną. Nie jestem więźniem tych smaków.
Ten kontakt z ciałem nie jest mną. Nie jestem więźniem tego kontaktu z ciałem.
Te myśli nie są mną. Nie jestem więźniem tych myśli.

Anathapindika bardzo dobrze znał tych mnichów. Byli to ukochani uczniowie Buddy, a teraz siedzieli obok niego i ułatwiali mu medytację, ponieważ był ciężko chory. Na koniec Shariputra poprowadził go przez medytację o czasie:

Przeszłość nie jest mną. Nie jestem ograniczony przeszłością.
Teraźniejszość nie jest mną. Nie jestem ograniczony teraźniejszością.
Przyszłość nie jest mną. Nie jestem ograniczony przyszłością.

Wreszcie doszli do medytacji o byciu i nie-byciu, przychodzeniu i odchodzeniu. To bardzo głębokie nauki. Shariputra powiedział:
„Drogi przyjacielu Anathapindiko, wszystko, co jest, powstaje z racji przyczyn i warunków. Wszystko, co jest, ma naturę nie-narodzin i nie-śmierci, nieprzychodzenia i nie-odchodzenia.”

[...]

Thich Nhat Hanh, Lęk, Co warto wiedzieć, by przetrwać burzę.