Plum Village, EIAB, Facebook

Thich Nhat Hanh   Facebook 2014-11-15 07-37-50

logo-circle-pv-hills

logo-eiab

Jeśli jesteś dopiero nowicjuszem, spróbuj każdego dnia przeznaczyć kilka minut na spokojne i uważne chodzenie. Kiedy jesteś sam, możesz chodzić tak wolno, jak tylko masz ochotę. Możesz się przekonać, że pomocne jest chodzenie z początku bardzo powoli, tak że z każdym wdechem robisz tylko jeden krok, i jeden z każdym wydechem. Biorąc wdech, wykonujesz jeden krok – i idziesz tak, aby na czas tego jednego kroku, tego jednego wdechu, twój umysł zupełnie się zatrzymał. Jeśli nie zatrzyma się całkowicie, po prostu zrób przerwę i pozostań w miejscu, uważnie wdychając i wydychając dotąd, aż zupełnie zatrzymasz myślenie. Poczujesz ten moment. W uważnym stanie bycia coś się realnie zmienia w ciele i umyśle.

Jeśli udało ci się wykonać w taki sposób jeden krok, to już wiesz, że możesz tak wykonać i dwa kroki. Zacznij od tylko pięciu minut, ale może się okaże, iż sprawia ci to tak wielką przyjemność, że zechcesz to powtarzać wielokrotnie w ciągu dnia.

Ludzie są tak bardzo zajęci. Stale coś nas odciąga od chwili obecnej. Nie mamy przez to szansy przeżywać swojego życia w pełni. Uważność potrafi to dostrzec. To już jest swego rodzaju oświecenie. Wychodzimy więc od tego oświecenia, tego przebudzenia: naprawdę chcemy przeżywać swoje życie, naprawdę pragniemy się zatrzymać – nie pozwalać, by coś odrywało naszą uwagę od życia. A praktyka uważnego siedzenia i oddychania, chodzenia, czy choćby szczotkowania zębów sprawia, że możemy się zatrzymać. Praktykę zatrzymywania się można wykonywać o każdej porze – włącznie z czasem, w którym prowadzimy samochód.

Doznajesz uwolnienia – zyskujesz wolność.

A ten rodzaj wolności, ten rodzaj uwolnienia sprawia, że

staje się możliwe uzdrowienie. Staje się możliwe

życie. Staje się możliwa radość.

Ludzie mówią dziś o równowadze między pracą a życiem. Jesteśmy skłonni wyobrażać sobie, że praca to jedna rzecz, a życie to druga, osobna. Tak być nie musi. Kiedy już przyjedziesz do pracy i zaparkujesz samochód, masz wybór: iść do pracy uważnie, w poczuciu szczęścia, czy iść w roztargnieniu i w pośpiechu? Tak czy owak, masz ten dystans do przejścia. Jeśli wiesz, jak iść, jak być przy sobie, kiedy idziesz, to każdy krok od parkingu do biura może ci przynosić radość i szczęście. Z każdym krokiem możesz uwalniać ciało od napięcia. Z każdym krokiem możesz dotykać cudowności życia.

Kiedy chodzisz uważnie, wkładasz w to chodzenie sto procent siebie. Stajesz się świadom każdego kroku: to właśnie ty świadomie idziesz, a nie ponosi cię energia nawyku. Odzyskujesz swoją suwerenność. Jesteś królem albo królową – tym, kto decyduje. Idziesz, ponieważ jest to twoją intencją, i na każdym kroku jesteś wolny. Każdy krok wykonujesz celowo, i każdy uważny krok kontaktuje cię z cudami życia, dostępnymi tu i teraz. Chodząc w ten sposób, w każdy krok inwestujesz wszystko – całe swoje ciało i umysł. Dlatego, kiedy idziesz, nie myśl. Jeśli będziesz myśleć, myślenie ukradnie ci twój spacer. I nie rozmawiasz, bo rozmowa ukradłaby ci ten spacer.

Chodzenie w taki sposób jest przyjemnością. Gdy żyją w tobie uważność i koncentracja, wtedy jesteś w pełni sobą; nie zatracasz siebie. Chodzisz jak budda. Kiedy brakuje uważności, pójście gdzieś może się wydawać czymś narzuconym, niechcianą sprawą do załatwienia. Gdy jednak jest uważność, w chodzeniu widzi się życie.

Na podobnej zasadzie, kiedy zmywasz naczynia po kolacji, od tego, jak je zmywasz, zależy, czy jest to niewdzięczna robota, czy chwila rzeczywistego życia. Istnieje taki sposób zmywania naczyń, który pomaga cieszyć się każdą chwilą. Kiedy wycierasz podłogę, kiedy szykujesz śniadanie – jeśli umiesz to robić w uważności, wtedy to wszystko jest życiem, a nie pracą.

Ludzie zafiksowani na oddzielaniu życia od pracy, spędzają większość życia nie żyjąc. Musimy znajdować sposoby na wnoszenie uważności, przestrzeni i radości we wszystko, czym się zajmujemy, nie tylko w to, co wygląda jak zabawa albo jak medytacja. Jeśli wnosimy uważność, choćby w pięciominutowych porcjach, w każdy fragment naszego dnia, to istniejący w naszym wyobrażeniu podział na pracę i życie znika. Wtedy każdy fragment dnia jest czasem dla siebie.

praktyka: medytacja w chodzeniu

Powiadają, że cudem jest chodzenie w powietrzu, po wodzie czy po ogniu. Dla mnie jednak prawdziwym cudem jest spokojne chodzenie po Ziemi. Matka Ziemia sama jest cudem. Cudem jest każdy krok. Stąpanie po naszej pięknej planecie świadomymi krokami może uzdrawiać i uszczęśliwiać. Medytacja w chodzeniu jest wspaniałym sposobem na powrót do chwili obecnej i powrót do życia.

Praktykując medytację w chodzeniu, bądź w pełni świadom swoich stóp, podłoża oraz kontaktu między nimi. Oddech niech będzie naturalny; kroki dopasowuj do oddechu, a nie odwrotnie. Rób kilka kroków na każdym wdechu i kilka na wydechu. Wydech przeważnie trwa dłużej, więc możesz nań potrzebować większej liczby kroków niż na wdech. O niektórych porach i w określonych miejscach – powiedzmy, kiedy dookoła nie ma za dużo ludzi – szczególnie uzdrawiające może być chodzenie powoli: tylko jeden krok na każdym wdechu i jeden na wydechu. Z każdym wdechem i wydechem mów sobie: „Wdech – wydech” albo „Przybyłem – do siebie”. Z każdym krokiem bowiem będziesz przybywać do swojego prawdziwego domu – do chwili obecnej.

Wcale się nie przejmuj, jeśli czujesz się zagubiony, dookoła panuje chaos, albo po prostu ogarnia cię lenistwo: praktykowanie uważnego oddychania, siedzenia czy chodzenia nie będzie cię kosztowało żadnego wysiłku. Wystarczy po prostu oddychać; wystarczy siedzieć; wystarczy chodzić. Pozwól sobie zjednoczyć się z tą czynnością. Po prostu bądź chodzeniem.

W roku 2003 byłem w Korei. Pewnego dnia miałem poprowadzić medytację w marszu ulicami Seulu. Przyszło na nią wielu ludzi. Ale wprost przed nami tłoczyło się, ramię przy ramieniu, tak wielu fotografów i reporterów, że nie byłem w stanie zrobić pierwszego kroku. Zwróciłem się wtedy do Buddy: „Drogi Buddo, ja się poddaję. Proszę, ty idź za mnie”. I zrobiłem jeden krok. W jednej chwili utorowała się przede mną ścieżka i mogłem ruszyć dalej. Po tym przeżyciu napisałem następujące strofy, z których do dziś korzystam w swojej praktyce medytacji w chodzeniu. Może okażą się pomocne i dla ciebie.

Niech oddycha Budda.

Niech idzie Budda.

Nie muszę oddychać ja.

Nie muszę iść ja.

Oddycha Budda.

Idzie Budda.

Jest tylko oddychanie.

Są tylko kroki.

Nie ma tego, kto oddycha.

Nie ma tego, kto idzie.

Thich Nhat Hanh, Cisza. Siła spokoju w świecie pełnym zgiełku