Sutra Samiddhiego to historia młodego mnicha. Pewnego razu, wczesnym rankiem, Samiddhi poszedł nad rzekę, żeby się umyć. Kiedy osuszał się po kąpieli, pojawiła się przed nim boginka (dewi) i zapytała:
„Mnichu, jesteś taki młody. Dlaczego wyrzekłeś się wszystkiego w najlepszych latach swojego życia? Dlaczego nie oddasz się uciechom młodości?”
Samiddhi odrzekł jej: „Droga dewi, jestem bardzo szczęśliwy. Praktykuję drogę Buddy, aby być szczęśliwym właśnie teraz. Gonienie za pięcioma przyjemnościami tego świata — sławą, bogactwem, seksem, snem i jedzeniem — nie przynosi trwałego szczęścia. Na co dzień praktykuję uważność i dzięki temu doświadczam głębokiego spokoju, wolności i radości”.
W tej sutrze omawia się cztery ważne kwestie: ideę szczęścia, istnienie prawdziwej radości, praktykę opierania się na Dharmie, czyli drodze Buddy, oraz pułapkę kompleksów. Jesteśmy więźniami własnych wyobrażeń o szczęściu. Zapominamy, że to tylko idee. Może się zdarzyć, że właśnie przez wyobrażenie szczęścia nie możemy być naprawdę szczęśliwi. Kiedy błędnie wierzymy, że szczęście ma określoną postać, nie dostrzegamy tak wielu rzeczy wokół siebie, które mogą dać nam radość.
Drugim zagadnieniem omawianym w tej sutrze jest istnienie rzeczywistej radości. Gdy boginka zapytała Samiddhiego, dlaczego wyrzekł się szczęścia tu i teraz w zamian za niepewną obietnicę szczęścia w przyszłości, ten odrzekł: „Jest wręcz przeciwnie. Wyrzekłem się właśnie wyobrażenia szczęścia w przyszłości, po to, by móc trwać w chwili obecnej”. Samiddhi wyjaśnił dewi, że ziemskie pragnienia wywołują ostatecznie niepokój i smutek, natomiast życie wypełnione prawdziwymi radościami przynosi człowiekowi szczęście już w chwili obecnej. W sutrze używa się tu słowa akalika — „wolność od czasu”.
Trzecią ważną praktyką, o której mowa w sutrze Samiddhiego, jest szukanie schronienia w Dharmie i budowanie na niej. Schronienie w Dharmie nie jest jedynie ideą. Gdy żyjesz w zgodzie z Dharmą, krocząc drogą rozumienia i miłości Buddy, doświadczasz rzeczywistej radości, rzeczywistego spokoju umysłu, stałości i wolności. Budowanie na Dharmie można określić inaczej: „szukaniem schronienia na wyspie jaźni” — na wyspie spokoju, którą każdy z nas ma w sobie. Musimy nauczyć się na tę wyspę powracać, kiedy potrzebujemy ukojenia. Tuż przed śmiercią Budda powiedział zgromadzonym przy jego łożu mniszkom i mnichom:
„Drodzy przyjaciele, szukajcie schronienia na wyspie jaźni. Nie szukajcie go nigdzie indziej. Gdy na nią powrócicie, odnajdziecie tam Buddę, Dharmę i Sanghę”.
Praktykę tę można wykonywać wszędzie i o każdej porze, ale szczególnie przydatna jest wtedy, gdy dręczy nas niepokój i nie wiemy, co zrobić. Kiedy tak praktykujemy, zostajemy przeniesieni do najspokojniejszego, najpewniejszego miejsca, jakie tylko istnieje. Wyspa jaźni to uważność, nasza przebudzona natura — stabilna, niewzruszona podstawa, na której każdy z nas się opiera; to światło, które rozświetla naszą drogę. Gdy pięć skandh połączy się ze sobą w harmonii, nasze działania będą w naturalny sposób przynosić spokój. Przywrócenie równowagi między skandhami jest możliwe poprzez świadome oddychanie. Czy może być coś ważniejszego?
Czwartym ważnym tematem poruszanym w tej sutrze jest pułapka kompleksów — myślenie, że jesteśmy lepsi, gorsi od innych albo im równi. Mamy kompleksy, ponieważ sądzimy, że posiadamy odrębną jaźń i istniejemy niezależnie od innych. Szczęście zbudowane na wyobrażeniu odrębnej jaźni ma słabą i niepewną podstawę. Dzięki medytacji zaczynamy dostrzegać, że „współistniejemy” razem ze wszystkimi istotami. A wtedy nasze lęki, niepokoje, gniew i smutek zaczynają znikać. Jeżeli poznasz prawdziwe szczęście, opierając się na Dharmie i doświadczając współzależności istnienia wszystkiego, co jest, poczujesz, że z każdym dniem stajesz się bardziej wolny i opierasz się na coraz stabilniejszej podstawie. W końcu znajdziesz się w raju przenikniętym głęboką miłością, o której mówił Budda. Nauki Buddy o miłości są prawdziwe i pełne. Taki rodzaj miłości zawsze prowadzi do prawdziwego szczęścia.
Szczęście nie jest sprawa indywidualną; jego naturą jest współistnienie. Jeżeli potrafisz wywołać uśmiech na twarzy przyjaciółki, jej szczęście wpłynie także na ciebie. Jeśli szukasz drogi, która prowadzi do osiągnięcia spokoju, radości i szczęścia, robisz to dla wszystkich.
Fragmnent z: Nauki o miłości, Thich Nhat Hahn