Plum Village, EIAB, Facebook

Thich Nhat Hanh   Facebook 2014-11-15 07-37-50

logo-eiab

logo-circle-pv-hills

Nasz pierwotny lęk wyrasta nie tylko z naszych własnych narodzin i dzieciństwa; lęk, który odczuwamy, jest pochodną zarówno naszego własnego pierwotnego lęku, jak i pierwotnego lęku naszych przodków. Nasi przodkowie cierpieli z racji głodu i innych zagrożeń, które powodowały silne napięcia. Te lęki zostały nam przez nich przekazane, każdy z nas nosi je w sobie, a to pogarsza naszą sytuację. Martwimy się o swoje bezpieczeństwo, pracę i rodzinę. Niepokoimy się zagrożeniami zewnętrznymi. Nawet gdy nie dzieje się nic złego, nie jesteśmy wolni od lęku.

(…)

                  Kiedy jesteś małym chłopcem lub dziewczynką, odznaczasz się wielką delikatnością i słabością. Samo surowe spojrzenie ojca rani twoje serce. Tym bardziej rani je nakaz ojca, żebyś się zamknął. Jesteś bardzo wrażliwy. Zdarza się, że chcesz coś wyrazić, z trudem znajdujesz słowa, a twój ojciec niecierpliwi się i mówi: „Cicho bądź”. Te słowa są jak kubeł lodowatej wody wylany na twoje serce. Ranią cię głęboko i następnym razem nie ośmielasz się ryzykować wypowiedzi. Twoje porozumienie z ojcem staje się bardzo utrudnione. „Robiąc wdech, widzę siebie jako pięcioletnie dziecko. Robiąc wydech, uśmiecham się do tego pięciolatka”.

                  Czy sądzisz, że tego dziecka już w tobie nie ma? Ten mały chłopiec, ta mała dziewczynka wciąż w tobie żyją i mogą wciąż być podatni na zranienie. To dziecko domaga się twojej uwagi. Ty jednak nie masz dla niego czasu. Jesteś zbyt zajęty. Uważasz się za dorosłego, chociaż w istocie jesteś również tą małą dziewczynką i chłopcem, których tak łatwo zranić i przestraszyć. Dlatego kiedy robisz wdech i widzisz siebie jako małe dziecko, które jest tak słabe, w twoim sercu rodzi się współczucie. A kiedy robisz wydech i uśmiechasz się do tego dziecka, okazujesz mu pełne współczucia zrozumienie.

                  Dziecko w tobie potrafi bardzo cierpieć. Gdy byłeś mały, podlegałeś decyzjom dorosłych. Dziecko bardzo łatwo ulega wpływom. Jeszcze przed narodzeniem słyszy dźwięki i potrafi odróżnić gniewny krzyk od śpiewu. Dlatego jeśli naprawdę troszczysz się o swoje dziecko, to jeszcze przed narodzeniem będziesz otaczać je miłością. Miłość powinna się zaczynać na bardzo wczesnym etapie.

                  Bardzo wiele młodych osób deklaruje, że nienawidzi swoich ojców lub matek. Mówią mi czasem otwarcie: „Nie chcę mieć z nią/nim nic do czynienia”. Mają w sobie tyle złości na rodziców, że chcą całkowicie zerwać relacje z nimi. Nieraz istnieją ważkie powody do tego, by oddzielić się od rodziców fizycznie bądź emocjonalnie, zwłaszcza jeśli rodzice nadużywają swojej władzy. Lękamy się niekiedy, że przebywając w pobliżu rodziców, nigdy nie wyzbędziemy się słabości i zawsze będziemy cierpieć.

                  Lecz nawet gdy przestajemy spotykać się i rozmawiać z rodzicami, nie możemy oddzielić się od nich całkowicie. Z nich powstaliśmy. Jesteśmy naszym ojcem, jesteśmy naszą matką. To jest faktem, nawet jeśli w swoim mniemaniu ich nienawidzimy.

                  Jesteśmy kontynuacją naszych matek i ojców. Nie możemy wykorzenić ich z siebie. Złość na rodziców wcale tego nie zmienia. Złościmy się wyłącznie na siebie samych. Trzeba pojednać się z wewnętrznymi rodzicami, porozmawiać z nimi i poszukać sposobu na pokojową koegzystencję. Uświadomienie sobie tego ułatwia pojednanie.

                  Jesteśmy zdolni do wielkich przemian wewnętrznych i możemy wpływać na świat zewnętrzny. Strach każe nam myśleć, że jesteśmy bezradni. Ale wystarczy, że będziemy praktykować uważne chodzenie i uważne oddychanie, aby wzrastała w nas energia uważności i zrozumienia. Zrozumienie, kiedy już przyjdzie, uwalnia nas od lęku, złości, nienawiści i innych złych emocji. Miłość może się zrodzić tylko na gruncie zrozumienia.

                  Gdy mówimy, że ciało i umysł są połączone, nie mamy na myśli tylko naszego indywidualnego ciała i umysłu. Żyją w nas wszyscy nasi krewni, a także nasi duchowi przodkowie. Obecności ojca i matki możemy dotknąć w każdej komórce naszego ciała. Są oni w nas prawdziwie obecni, podobnie jak dziadkowie i pradziadkowie. Jesteśmy ich kontynuacją. Możemy myśleć, że nasi przodkowie już nie istnieją, ale nawet naukowcy potwierdzają, że przodkowie są w nas obecni, w dziedzictwie genetycznym, które zawiera się w każdej komórce naszego ciała. To samo dotyczy naszych potomków. My będziemy obecni w każdej komórce ich ciał. I jesteśmy obecni w świadomości każdej osoby, z którą nawiązaliśmy kontakt.

                  Pomyśl o drzewie śliwy. W każdej śliwce tego drzewa tkwi pestka. Pestka zawiera całe drzewo i wszystkie jego poprzednie pokolenia – nieskończoną liczbę drzew śliwy. W pestce zawiera się inteligencja, wiedza o tym, jak stać się śliwą, jak wypuścić gałęzie, liście, kwiaty i owoce. Drzewo nie robi tego samo z siebie. Może to zrobić tylko dzięki doświadczeniu i adaptacji pokoleń swoich przodków. Tak samo jest z tobą. Posiadasz mądrość i inteligencję, które pozwalają ci osiągnąć pełnię człowieczeństwa, ponieważ odziedziczyłeś wieczną mądrość po swoich krewnych z poprzednich pokoleń i po przodkach duchowych.

                  Twoi duchowi przodkowie są w tobie, ponieważ tego, kim jesteś z natury i kim jesteś z kultury, nie da się rozdzielić. Kultura przekształca twoją odziedziczoną naturę. Twoja duchowość i praktyka uważności, które towarzyszą ci w codziennym życiu obecne są w każdej komórce twojego ciała. Tak więc obecni są tam twoi duchowi przodkowie. Nie możesz zaprzeczyć ich obecności.

                  Niektórzy z nas mają wspaniałych rodziców, inni mają rodziców, którzy wiele wycierpieli i stanowią źródło cierpień dla swoich partnerów i dzieci. Prawie każdy z nas ma krewnych, których podziwia, i takich, w których dostrzega wiele wad i nie jest z nich dumny. Wszyscy oni są naszymi krewnymi. Mamy także duchowych przodków, którzy nam nie pomogli, a może nawet nas skrzywdzili. Możemy się na nich złościć, ale to wciąż nasi przodkowie.

                  Trzeba powrócić do siebie i przytulić swoich krewnych i przodków duchowych. Nie możemy się ich pozbyć. Są naszą rzeczywistością i tkwią w nas, w ciele, umyśle i duchu. Bezwarunkowa akceptacja to pierwszy krok w otwieraniu drzwi na cud wybaczenia.

Thich Nhat Hanh, Lęk. Co warto wiedzieć, by przetrwać burzę;                                                      (przekład: Jolanta Kozak i Mariusz Orski, Warszawa 2021)