Plum Village, EIAB, Facebook

Thich Nhat Hanh   Facebook 2014-11-15 07-37-50

logo-eiab

logo-circle-pv-hills

Powracanie do siebie jest ciągłą praktyką, jest to pierwsza pieczęć Dharmy w Plum Village: „Przybyłem. Jestem u siebie – jestem w domu”. Dom jest tam, gdzie nikt nie może odebrać nam wolności. A powrót do domu, do samego siebie, pozwala nam zobaczyć siebie wyraźniej, zaakceptować siebie. Kiedy akceptujemy siebie, akceptujemy wszystkie swoje wady, akceptujemy wszystkie swoje kompleksy, i widzimy również możliwości, jakie możemy w sobie nadal rozwijać. Jesteśmy stworzeni z elementów nie-ja, więc mamy wiele możliwości, aby kultywować nasiona, które do tej pory nie miały szansy się zamanifestować, ale wszystkie one tam są.

Nie rywalizujmy sami ze sobą. Czasami próbujemy stać się kimś lepszym, taka jest koncepcja. Ogromny rynek mindfulness... Mindfulness – uważność – stanowi obecnie wielki rynek: jest tak wiele aplikacji, tak wiele się inwestuje, i to w pewnym sensie rozbudza w nas pragnienie stania się lepszym człowiekiem. Ale kto to jest ten lepszy człowiek? Dla mnie, kiedy praktykujemy, medytacja przede wszystkim nie jest rywalizacją. Nie jesteśmy tu po to, by rywalizować o to, kto potrafi siedzieć bardziej nieruchomo, kto potrafi być bardziej uważny, kto potrafi być bardziej kochający. Nie jesteśmy tu po to, by za tym się uganiać, ale po to, by dotknąć i obudzić to ziarno w każdym z nas. Kiedy widzę, jak ktoś się zmienia, staje się solidnym praktykującym i staje się schronieniem dla siebie i innych, nie czuję zazdrości. Nie staram się z tą osobą konkurować, tylko się z tego cieszę. I inspiruję się, mówimy, że obecność tej osoby uczy nas czegoś, podlewa to ziarno w nas samych. A uważność pozwala nam wracać do siebie, akceptować się i wzrastać.

Kiedy mamy nasiona, które każą nam ścigać się, konkurować ze sobą, to wciąż jest w tym wyższość i niższość. [Tymczasem] my w naszym wglądzie w praktykę zawsze posługujemy się metaforą roślin i drzew. To dlatego, że w naturze drzewa i rośliny tkwi wgląd: wiedzą, kiedy rosnąć, jak rosnąć, kiedy się wycofać, kiedy zrzucić liść jak jesienią, kiedy przejść w stan hibernacji. Tak więc my, jako praktykujący, również musimy zrozumieć nasze mocne i słabe strony, nasze ograniczenia, nasze możliwości. Są chwile, kiedy rozkwitamy jak kwiat, kiedy możemy wnieść wkład w życie naszych bliskich, naszej społeczności. Ale są też chwile, kiedy nadchodzi jesień, musimy umieć ograniczyć swoje działania, zadbać o swoje możliwości, a w razie potrzeby musimy się wycofać – po to tu [do Plum Village] przyjeżdżamy, prawda? Ale to odosobnienie możemy zabrać ze sobą, uczynić je mobilnym. Thay nazywa wymiar duchowy „mobilnym klasztorem”, który można zabrać ze sobą wszędzie.

Są też momenty, w których musimy odpuścić. Musimy odpuścić, aby móc dalej się rozwijać. Ten wgląd może nam pomóc akceptować siebie w chwilach, gdy czujemy się samotni, odizolowani. Niedawno, po odosobnieniu pory deszczowej w Plum Village, zostaliśmy obdarowani dziesięcioma dniami leniuchowania – a to oznacza swobodę decydowania o tym, jak chcemy przeżywać te dni, z kim chcemy spędzać czas, ile energii chcemy wydatkować z siebie dawać lub czy chcemy po prostu wycofać się, zadbać o siebie i pobyć z samym sobą.

Zdecydowałem wtedy, że przez co najmniej trzy dni będę w pojedynkę. To było dla mnie coś całkiem nowego. Ja lubię przebywać wśród ludzi, lubię po prostu widzieć ludzi dookoła. Już pierwszego dnia po lunchu poczułem się... taki samotny! Ziarno samotności było tak bardzo obecne. I poczułem... że ogarnia mnie niemal poczucie winy i wstydu. Powiedziałem sobie: „Phap Huu, dwadzieścia lat praktyki! Jak to możliwe, że wciąż czujesz się samotny?”. A w oddali słyszałem śmiech braci, radość, wspólne picie herbaty... Chciałem tam pobiec. Chciałem tam pobiec i zanurzyć się w tej radości, ale w tamtej chwili zdecydowałem inaczej. Postanowiłem: „Będę z tobą, moja kochana samotności. Zamierzam zaakceptować to, że wciąż mam w sobie głęboką samotność, wciąż mam w sobie poczucie oddzielenia. Objąć je, uznać i zobaczyć jego korzenie”. I miałem okazję spotkać się z tą samotnością: „Moja kochana samotności, skąd pochodzisz? I dlaczego manifestujesz się właśnie teraz? Jakie warunki cię stworzyły?”

Dzięki uważności zacząłem jej słuchać. I wiecie co? Moja samotność coś mi powiedziała: „Kiedy byliśmy mali, kiedy wracaliśmy ze szkoły do domu, nie było tam nikogo. Czasami w szkole było bardzo ciężko, byliśmy zastraszani, wyśmiewano się z nas, czuliśmy się gorsi lub zagubieni, i w domu szukaliśmy akceptacji, uścisku i kogoś, kto powiedziałby nam: «Jesteś w porządku», ale tego nie mieliśmy”. W tym momencie dotknąłem głębokiej rany, głębokiego cierpienia, głębokiej samotności, i miałem wgląd. Pierwszy wgląd brzmiał: „Ach, wciąż czujesz w sobie jakiś brak. To właśnie się u ciebie manifestuje. Dlatego pragniesz być z innymi, być widzianym, słyszanym. I dlatego tak cię to pociąga”. Ach, rozumiem! I jeszcze głębiej, zacząłem przekształcać jakiś nieznany mi ból i być może żal, który miałem do moich ukochanych rodziców: „Gdzie byliście przez cały ten czas?”. I może właśnie dlatego powiedziałam do Thaya: „Thay, zostań z nami w domu! Nie wyjeżdżaj, bądź przy nas”.

I wtedy przyszło głębsze zrozumienie – i głębsze poczucie więzi: „Mamo i tato, dziękuję wam! Dziękuję, że pracowaliście na dwóch etatach, dziękuję, że zapewnialiście mi opiekę, a to była jedyna miłość, jaką mogliście mi wtedy ofiarować, bo takie były wasze ograniczenia. Nawet jeśli nie byliście fizycznie obecni, to zawsze, gdy wracałem do domu, na kuchence stały dwa dania: ryż, zupa i jedno danie na słono. I to była właśnie wasza obecność! Och, rozumiem: to była wasza bezwarunkowa miłość, jaką mogliście mi okazać w takich a nie innych okolicznościach”.

Nagle więc pojawiła się wolność. Byłem wolny w swojej własnej przestrzeni, byłem wolny w byciu samemu i byłem wolny od tego podskórnego nurtu, który podsycał moją samotność. Moją pustkę. Moją próżnię. I nie rywalizowałem z samym sobą: „Phap Huu, dwadzieścia lat! Jak ci nie wstyd czuć się samotnym?”. Ale w tym momencie, cofnięcie się. Zrzucenie tych liści oczekiwań wobec siebie i objęcie siebie, jakim jest się teraz: „Och, ta pustka tu jest, ale teraz jest tu także zrozumienie”. Nagle ta samotność stała się dla mnie dzwonkiem uważności, stała się w tym momencie moją nauczycielką. I nie posłuchałem swojego nawyku, nie poszedłem za swoim nawykiem uciekania do strefy komfortu. Ale stało się tak również dlatego, że byłem świadom, iż w tej chwili jestem w stanie usiąść przy sobie samym, być ze sobą.

Może trzy lata temu jeszcze bym tego nie umiał. Miałbym jeszcze za mało stabilności i musiałbym przebywać z moimi braćmi i siostrami, z przyjaciółmi, żeby ta pustka nade mną nie zapanowała. Albo uciekałbym w rozrywkę, szukałbym ucieczki od tego w jakiś inny sposób, w różnych pragnieniach, które się pojawiają. Dzielę się z wami tym bardzo otwarcie, ponieważ teraz czuję się od tego wolny i czuję, że może to być wsparciem dla nas wszystkich, nawet tych, którzy praktykują już od długiego czasu. Możemy sądzić, może nam się wydawać, że nie wolno nam miewać chwil słabości czy chwil cierpienia, ale tu właśnie przydaje się nasz zalążek oświecenia. Daje nam on w takich chwilach wolność, daje przebudzenie, pozwala zaufać naszej zdolności, by z każdym dniem mieć w sobie coraz większą wolność. Musimy w sobie zakorzenić wiarę w tę zdolność.

Ponieważ to nasienie jest obecne, już jesteśmy buddą. Ale Thay zawsze mówi: „Jesteśmy buddami w niepełnym wymiarze godzin. Praktykujemy po to, by stać się bardziej pełnoetatowymi”. Potrzebujemy zbiorowości i dlatego dla Thaya Budda tkwi również w sandze. Sangha, czy jakakolwiek wspólnota, nie jest doskonała, ale jeśli znajdzie się w niej choć jeden jej członek, który umie siedzieć, umie być uważnym, umie słuchać, to jest w niej natura buddy. Jeśli recytujemy słowa nauczania Buddy w sutrach, w poezji, w śpiewach, w muzyce i budzi to w nas nasienie oświecenia, to jest tam obecna natura buddy. Tak więc nawet w sandze, kiedy praktykujemy współbycie, możemy dostrzec naturę buddy, i nie szukamy jej w jakiejś osobie, w jakimś posągu, ale jest to coś żywego... Żywa Sangha jest żywym Buddą. I żywym bodhisattwą, który sprawia, że chcemy dzielić się tą praktyką, chcemy dzielić się tą zbiorową podróżą ku wspólnej pomyślności, zbiorową podróżą ku przemianie, akceptacji i uzdrowieniu.

Wciąż jest tak wiele do uzdrowienia w nas samych i w naszym społeczeństwie, jest tak wiele bólu naszych przodków, który jest w nas żywy. I dlatego wciąż tak głęboko cierpimy z powodu dyskryminacji, rasizmu... Walczymy ze sobą, odpychamy się nawzajem z powodu tego poglądu o sobie: my jesteśmy lepsi, oni są gorsi. I cała ta podskórna historia cierpienia wciąż tam jest. Ale oni wszyscy mogą być dla nas nauczycielami i wewnętrznym antidotum, które pozwoli nam obudzić w sobie miłość i uzdrowienie.

To wewnętrzne przebaczenie, o którym wam opowiedziałem – nawet nie czuję, że muszę powiedzieć o nim moim rodzicom, bo tu [we mnie] już jest wolność. I muszę być wdzięczny za ich podróż. Tak więc nawet kiedy praktykujemy uzdrowienie i przemianę, czasem wcale nie musimy o tym mówić. One już stają się elementami radości i szczęścia, które mamy teraz, wdzięczności, którą mamy teraz. Na tym polega uważność transformacji, uważność kontynuacji i jest to dharma współbycia – to, jak wszyscy przyczyniamy się do zbiorowego przebudzenia.

Każdy z nas jest jego częścią. Wszyscy macie udział w tym przebudzeniu, w tej bezwarunkowej miłości, którą generujemy. A kiedy wydaje nam się, że jesteśmy nie dość dobrzy, pamiętajmy, że nie jesteśmy sami. Pamiętajmy, że podobnie jak drzewo, są chwile, w których musimy się nieco wycofać, musimy puścić ego, odpuścić działania, wycofać się jak jesienią, odżywić korzenie, aby wiosna znów zakwitła. Wiem, że mamy szczęście teraz podziwiać symfonię natury: odrodzenie w drzewach, wszędzie małe pąki – w dębowym lesie, w drzewach, w roślinach. I właśnie dlatego natura również jest w zen nauczycielką. Jest bardzo organiczna i wie, co ma robić. Ma wgląd i wie, czym jest. Wie, kiedy rozkwitnąć, a kiedy odpuścić.

 

Końcowy fragment mowy dharmy brata Phap Huu

w czasie odosobnienia wiosennego, Plum Village 2023.